sobota, 17 maja 2014

Las Vegas

One shot
Pairing: Kise x Aomine


   - Ta pozycja jest idiotyczna! Wszystko mnie boli! Ał! Kise, bądź delikatniejszy!
   - Mi też ta pozycja nie przypadła do gustu... A ty ciągle się wiercisz, Aominecchi! Jakbyś siedział spokojnie to nic by ci się nie stało!
   - To ty wciąż jesteś na górze! Ał! Masz większe pole do popisu!
   - Zamknij się i zacznij współpracować!
   - Jak mam współpracować?! Odwalasz całą robotę za mnie! Zabierasz wszystko co najlepsze! Ał Kise, do cholery, złaź ze mnie natychmiast!
   - Ja nie... Ja nie mogę...
   - Co to ma znaczyć, że nie możesz?! Nie gadaj i złaź ze mnie! I to już! Ał, Kise!
   - Ut... Utknąłem... Nie mogę się ruszyć...
   - KISE!!! Jak mogłeś utknąć?!
   - Bo on jest za duży!
   - Nie moja wina, kretynie, ze masz za dużego!Wyjmij go stamtąd natychmiast! Chcę na górę!
   - Nie mogę! Mówię, że utknął!
   - ...
   - ...
   - ...
   - AŁ! Jeżeli już musisz tam zostać bądź delikatniejszy, idioto!
   - Jęczysz jak baba...
   - Bo mi niewygodnie. A ten zakład to był twój pomysł! Co cię w ogóle podkusiło?! Ał!
   - Sądziłem, że wygrasz.
   - Sądziłeś, że... co?! Nikt normalny nie mógł wygrać, bo nikt normalny nie może połknąć 10 monet!
   - Kagamicchi połknął...
   - Bo to były czekoladowe monety!
   - Więc dlaczego ty takich nie użyłeś?
   - Och, wybacz, że jedyne monety jakie znam są metalowe a nie słodkie i lepkie... Ał! Dosyć tego! Idę na górę!
   - Nie, Aominecchi! Mój...
   - Ał! Zamknij się, bo wszyscy cię usłyszą.
   - Ale mój...
   - Zaraz go wyjmę. Cicho.
   - ...
   - ...
   - Ał! Idioto! Mogłeś go złamać!
   - Niech następnym razem nie pcha się tam gdzie go nie chcą!
   - To przez ciebie! Masz za małą...
   - Zamknij się! To był twój pomysł i ty ponosisz wszelką odpowiedzialność za zarówno mój i twój stan zdrowia!
   - Gdybyś miał większą...
   - To i tak twoja wina!
   - Skąd mogłem wiedzieć, że ich chorym życzeniem będzie zamknięcie nas w  walizce i wysłanie do Las Vegas?! Nie wiedziałem też, że masz tak klaustrofobicznie małą walizkę! Tak! Powiedziałem to i jestem z tego dumny! Masz małą walizkę! Mam gdzieś co sobie pomyślisz! To twoja walizka!
   - A ty masz ogromne palce, które nie potrafią otworzyć zamka i zatrzaskują się w nim!
   - Gdybyś miał większą walizkę nie byłoby problemu!
   - Gdybyś się nie zakładał to by nas tutaj nie było!
   - To twoja wina! Bo oczywiście ty musiałeś się zakładać!
   - ...
   - ...
   - ...
   - ...
   - ...
   - Obraziłeś się?
   - Tak.
   - ...
   - ...
   - ...
   - ...
   - Ał! To moje żebro!
   - Wiem co to jest.
   - Wbijasz w nie swój łokieć!
   - Wiem co robię.
   - A więc przestań!
   - Nie.
   - Dlaczego?!
   - Masz ponętne żebra.
   - Kiedy stąd wyjdziemy będziesz mógł je nawet policzyć, ale najpierw stąd wyjdźmy!
   - Jesteś strasznie spięty.
   - O co ci chodzi?!
   - Chcę na górę.
   - Nie! Wystarczająco wycierpiałem! Ał! Kise, żebro!
   - Przecież wiem.
   - No dobra! Idź sobie na górę!
   - ...
   - ...
   - Dziękuję.
   - Jesteś chory na głowę.
   - Czyli nie chcesz skorzystać z moich usług?...
   - Oczywiście, że n... Zaraz. Jakich usług?
   - Przecież nie chcesz.
   - Nieważne. I tak tu jest za mało miejsca.
   - Skoro tak mówisz...
   - Nie mam nawet jak zdjąć spodni...
   - ...
   - ...
   - ...
   - Ał, Kise... Co ty robisz? Weź tą rękę... Nie. Nie tam... Kise! Zabieraj tą łapę! Kise do cholery! Jak stąd wyjdziemy to obiecuję, że cię zabiję!
   - ...
   - Och, Kise... Nie.
   - Stanął ci, Aominecchi.
   - Zamknij się!
   - Masz ochotę...
   - Ty masz zboczone myśli!
   - Nie tylko myśli, Aominecchi.  Nie tylko myśli...
   - Kise, nie! Błagam, tylko nie tu! Kise, idioto! NIE!!!


   - Ał!
   - Auuu!
   - Przestan się kręcić, idioto!
   - To walizka się kręci, kretynie! Nie ja!
   - ...
   - ...
   - ...
   - Chyba lądujemy, Aominecchi.
   - Nie obchodzi mnie, że lądujemy! Chcę natychmiast stąd wyjść! Wyjść! Rozumiesz? Możemy być nawet tysiąc metrów pod wodą! Chcę stąd wyjść! Teraz!
   - Opanuj się i łaskawie przestań mnie kopać!
   - Nie przestanę! Mam siniaki w każdym możliwym miejscu! Nawet tam gdzie siniaków być nie powinno!
   - A gdzie nie powinno ich być?
   - Na pewno nie tam gdzie aktualnie są! Ał! Wracamy liniami pierwszej klasy! Nie wytrzymam kolejnego lotu tak blisko ciebie! Cały czas mnie dotykasz! I to w miejscach, w których wcale nie chcę być dotykany!
   - Plecy?
   - Nie Kise! Nie chodzi o plecy!
   - W takim razie już wcale nie rozumiem.
   - Nie musisz! Po prostu się zamknij i się nie wychylaj!
   - Jak mam się wychylać? Jesteśmy zamknięci w cholernie małej walizce i pewnie zostaniemy już tu na zawsze! A do tego ciemno tu jak w dupie!
   - Wiem, Kise. Wiem! Wcale nie musisz mi tego powtarzać!
   - Chociaż nie. Twoje krzyki mogą nas ratować. Pewnie usłyszeli cię aż na madegaskarze.
   - Och, zamknij się! Lemury nam raczej nie pomogą!
   - (naśladując głos Króla Juliana) Albowiem gdyż jestem Król Julian macie się mnie słuchać i nie panikować. Panika jest bezcelowa! Dlaczego panikujecie?! Nie panikujcie!!!
   - Kise...
   - Tak?
   - Zamknij się.
   - Jesteś strasznie nerwowy, Aominecchi.
   - Ciekawe dlaczego... Ach tak! Bo jestem zamknięty w cholernie małej walizce z gościem, który widzi tylko pozytywy! Tęcza! Koniki! Latające cukierki! Przestaniesz o tym myśleć gdy tylko stąd wyjdziemy!
   - Dlaczego?
   - Bo uduszę cię gołymi rękami! Zabije! Zakopię! Sklonuję! I zabiję klony! Zabiję cię, Kise!
   - A ja sądzę, że to była wspaniała podróż.
   - Wspa... Co?! Czy na pewno mówimy o tej samej podróży?!
   - Walizka! Samolot! Las Vegas! Było wspaniale. ta podróż wzmocniła nasz związek! Nie łączy nas już tylko seks! Ufamy sobie i do tego jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi.
   - Przyjaciółmi? Czy przyjaciele zabijają siebie nawzajem? Bo pierwsze co zamierzam zrobić gdy tylko stąd wyjdę to cię za... Pójść do łazienki. Od sześciu godzin nie byłem w łazience i to twoja wina!
   - Jeżeli wytrzymasz do momentu gdy stąd wyjdziemy nie będę niczego żałować.
   - Jesteś okropny! Powinieneś mnie wspierać w tak trudnej chwili!
   - Czy bycie przyjacielem zobowiązuje do wspierania swoich przyjaciół podczas opróżniania pęcherza?
   - Nie. Ale bycie partnerem zobowiązuje!
   - A więc z nami koniec.
   - Co ty bredzisz?
   - Jak już skończysz znowu się zjedziemy.
   - Nie ma mowy! Nie będę przy tobie sikał!
   - Dzięki Bogu!
   - ...
   - ...
   - ...
   - Zaraz! To znaczy, że nie jestem wystarczająco dobry by przy mnie sikać?! Jestem idealny! Lepszej osoby nie znajdziesz!
   - Nie chcę przy tobie sikać bo to by przeniosło nasz związek na kolejny poziom!
   - Nie chcesz tego?
   - Chcę! Ale czy nie może tego zrobić jakiś inny pierwszy raz? Może pierwszy pocałunek w metrze?
   - Już całowaliśmy się w metrze... Ał! Chyba naprawdę lądujemy!


   - Dlaczego musisz być takim idiotom!
   - Sam jesteś idiotą!
   - Ja nie uciekłem nie płacąc jak tylko gość otworzył walizkę!
   - I nie rozumiem co ci nie pasuje!
   - Mogłeś zapłacić!
   - Nie mogłem! Musiałem do łazienki! Ty mogłeś zapłacić.
   - Nie miałem pieniędzy!
   - A więc też uciekłeś.
   - A co miałem zrobić?! Gdybyś nie uciekał wszystko byłoby w porządku!
   - Gdybyś się nie zakładał nie byłoby nas tutaj!
   - I jak zwykle wszystko przeze mnie!
   - Tak.
   - To ty się na mnie rzuciłeś!
   - Mówiłem, że cię zabiję.
   - Ale na oczach policjantów!
   - Nie musieli patrzeć...
   - Aominecchi! Kto jak kto ale ty powinieneś co grozi za uderzenie policjanta!
   - Pół roku więzienia...
   - CO?!
   - Mamy tu siedzieć pół roku?!
   - Może zrozumieją, że chciałem uderzyć mojego chłopaka, który musiał się zakładać o to, że połknę dziesięć monet! I że to przez ciebie tu jesteśmy! Nie moja wina, że facet chciał być bohaterem i cię ratować.
   - Aominecchi!
   - A ty kopnąłeś tego drugiego! Prosto w klejnoty! Przez dwie minuty zwijał się z bólu!
   - Myślałem, że to ty!
   - Jak mogłeś mnie z nim pomylić?! Był o głowę niższy!
   - Zamknij się! Wymyślił byś jakiś plan jak się stąd wydostać!
   - Nie da się! Ciemno tu!
   - Przecież widzę, że ciemno! Improwizuj!
   - AŁA!!! Kopnąłeś mnie!
   - Wiem!
   - Osz ty... Gdyby nie dzieliła nas ta krata to bym cię zabił!
   - Ale dzieli nas ta krata bo p[rzez ciebie wylądowaliśmy w więzieniu!
   - Wiem! Ale nie rozumiem dlaczego mamy oddzielne cele!
   - Bo chciałeś mnie zabić!
   - Wciąż chcę!
   - SAM WIDZISZ!!!
   - Dlaczego się tak wydzierasz idioto?
   - Bo mnie wkurwiłeś kretynie.
   - A ty mnie debilu!
   - Siusiumajtek!
   - Pedał!
   - ...
   - ...
   - ...
   - Nie mam siły, żeby cię obrażać, idioto.


Wyszło może trochę dziwie, ale jak większość moich one shotów pisany był w środku nocy.
Na pół spałam więc może być trochę dziwne miejscami.

piątek, 9 maja 2014

Net rozmowa - 1

Opowiadanie
Pairingi:
Midorima x Kise,
Kagami x Aomine,
Akashi x Kuroko


* kotek_miałkuś się zalogował*


c_h_a_n_e_l: Witam! długo cię z nami nie było, kotku ;x 

fack_you_bitch: Czyżby nam się poszczęściło? ;3 

kotek_miałkuś: w pewnym sensie... ;> 

lucky_Four-eyes: Gratulacje! 

Fatal_Scisscors: Naciesz się póki możesz ;***

c_h_a_n_e_l: @Fatal_Scisscors, co masz na myśli????

Fatal_Scisscors: dokładnie to co napisałem. jednorazowy seks nie jest oznaka małżeństwa 

c_h_a_n_e_l: Podobnie jak seks nie jest oznaką miłości! 

*kotek_miałkuś się wylogował*

c_h_a_n_e_l: I co zrobiłeś idioto????!!!!! 

Fatal_Scisscors:  powiedziałem prawdę 

lucky_Four-eyes: Ugh... Obaj się zamknijcie!

lucky_Four-eyes: A skoro mowa o szczęściu to mi także się ostatnio poszczęściło c; 

Fatal_Scisscors pisze...


c_h_a_n_e_l: @Fatal_Scisscors ani się waż!!! 

fack_you_bitch: chłopaki, odpuśćcie >.< @lucky_Four-eyes mam nadzieję, że było miło 

lucky_Four-eyes: Było niebiańsko!!! Mój skarb radzi sobie wyśmienicie *-* :D 

Fatal_Scisscors: Bez szczegółów proszę 

c_h_a_n_e_l: A JA PROSZĘ SZCZEGÓŁY!!!! szczególnie te pikantne ;3 

fack_you_bitch: chyba nie sądzisz, że on ci o tym opowie @c_h_a_n_e_l... 

c_h_a_n_e_l: prawdę mówiąc sądzę. 

Fatal_Scisscors: jesteście obrzydliwi.

*Fatal_Scisscors się wylogował* 

c_h_a_n_e_l: nawet lepiej, ze poszedł ;__; 

*fack_you_bitch się wylogował* 

c_h_a_n_e_l: NO EJ! 

c_h_a_n_e_l: gdzie 

c_h_a_n_e_l: wy 

c_h_a_n_e_l: wszyscy 

c_h_a_n_e_l: znikacie

c_h_a_n_e_l: ????

c_h_a_n_e_l: @lucky_Four-eyes?? 

lucky_Four-eyes: Tak? 

c_h_a_n_e_l: Ufff już myślałem, że ty też zniknąłeś 

lucky_Four-eyes: Nie - wciąż jestem 

c_h_a_n_e_l: No to.. Opowiesz mi? *-* Proszę... *-*

lucky_Four_eyes: Chyba nie mam wyboru, prawda?

c_h_a_n_e_l: Nie bardzo... XD

lucky_Four_eyes: No więc wróciłem do domu, przygotowałem pyszną kolację, świece, białe wino... A potem on przyszedł, pocałował mnie, zjedliśmy kolację, wypiliśmy wino zaproponowałem mu wspólną kąpiel. Zgodził się, było miło... i mokro... umył mi plecy, a potem znaleźliśmy się w łóżku.

c_h_a_n_e_l: SZCZEGÓŁY!!! SZCZEGÓŁY!!! Co jedliście???

lucky_Four-eyes: kurczaka... sałatkę grecką... ziemniaki...

c_h_a_n_e_l: A deser???Proszę powiedz, że był deser!!!

lucky_Four-eyes: Oczywiście, że był!!! Za kogo ty mnie masz?? Pudding czekoladowy i truskawki

c_h_a_n_e_l: Uff czyli jednak warto się z tobą pieprzyć 

lucky_Four-eyes: WARTO???!!! On nie jest ze mną tylko dla tego, że jestem dobry w łóżku! On mnie kocha, ja go zresztą też... Pomijając to jaki potrafi być irytujący...

c_h_a_n_e_l: No jasne każdy tak mówi...

lucky_Four-eyes: Spadaj

c_h_a_n_e_l: OK OK OK

c_h_a_n_e_l: Chociaż powiedz jak było... Zrobił ci loda? A może ty mu?? Albo na pieska...

*lucky_For_eyes się wylogował* 

c_h_a_n_e_l: Nie... znowu -.- 

*Power-is-with-me się zalogował* 

c_h_a_n_e_l: ...

Power-is-with-me: ... 

c_h_a_n_e_l: ... 

Power-is-with-me: idiota 

c_h_a_n_e_l: sam jesteś idiotą. 

Power-is-with-me: przynajmniej mam ludzką nazwę 

c_h_a_n_e_l: reżyser gwiezdnych wojen by się jej nie powstydził

Power-is-with-me: zamknij się 

c_h_a_n_e_l: ile ty masz lat, do cholery??? 

Power-is-with-me: więcej niż ty 

c_h_a_n_e_l: naprawdę? bo zachowujesz się na 10 lat 

*kotek_miałkuś się zalogował* 

c_h_a_n_e_l: OOO! Wróciłeś!!! I jak tam, kotku?? ;x 

kotek_miałkuś: Pokłóciliśmy się. 

c_h_a_n_e_l: Jak to??? ;o O CO?! 

kotek_miałkuś: o miłość. Zapytałem go czy mnie kocha czy po prostu łączy nas zwierzęcy seks. A on jedynie powiedział, że powinno mi wystarczyć to, że mnie nie zdradza. 

c_h_a_n_e_l: Na pewno nie zdradza???? 

kotek_miałkuś: Nie... Nie mógł by. Co prawda ogląda chore gazetki z cytatymi panienkami i się przy tym masturbuje, ale to przecież nie zdrada.

c_h_a_n_e_l: O jezu.. jak ty możesz być z takim facetem??? masturbuje się przy gazetach... O BOŻE!! A do tego woli cytate panienki... Nie widziałem cię, ale obstawiam, że nie jesteś panienką, a do tego cytatą. Chyba, że czegoś nie wiem... 

kotek_miałkuś: Oczywiście, że nie jestem! 

c_h_a_n_e_l: Może lepiej, że zerwaliście... 

kotek_miałkuś: Moze i lepiej... 

kotek_miałkuś: kim jest @Power-is-with-me??? 

c_h_a_n_e_l: tajemniczym kimś... -.- 

c_h_a_n_e_l: wiesz, że to rozmowa wyłącznie dla gejów???

Power-is-with-me: Wiem, inaczej by mnie tu nie było 

c_h_a_n_e_l: Och

c_h_a_n_e_l: A więc... jak wyglądają twoje stosunki z partnerem? 

Power-is-with-me: Nie wyglądają wcale. zerwaliśmy 

kotek_miałkuś: znam to uczucie 

Power-is-with-me: ooo tak, mam ochotę narzygać do jego skrzynki na listy 

kotek_miałkuś: jak wiele ja bym oddał za to by ten  debil miał skrzynkę na listy... 

Power-is-with-me: hahahhahaha xd zawsze możesz mu taką kupić 

kotek_miałkuś: Wątpię czy by przyjął taki prezent heh

*c_h_a_n_e_l się wylogował* 

Power-is-with-me: chyba go wystraszyliśmy...

kotek_miałkuś: zwykle to on odstrasza ludzi ;3 

Power-is-with-me: och, czego mnie to nie dziwi??? 

kotek_miałkuś: wydajesz się miły :))) od kiedy tacy goście są wolni??? 

Power-is-with-me: od kiedy inni zajebiści goście postanowili ich rzucić 

kotek_miałkuś: nie no... miły, zabawny, jeszcze powiedz że przystojny XD

Power-is-with-me: Nie narzekam ;x zażaleń też nigdy nie słyszałem

kotek_miałkuś: dlaczego dopiero teraz cie poznałem??? eh

Power-is-with-me: jeszcze się nie poznaliśmy, mogę być czterdziestoletnim zboczeńcem z ogromnych bebechem i łysą pałą, który szuka małoletniego kochanka

kotek_miałkuś: Nie masz 40 lat. Jakbyś miał to byś nie pisał pała

Power-is-with-me: Nie wierzysz mi???

kotek_miałkuś: Oczywiście, że nie

Power-is-with-me: Może się spotkamy??

kotek_miałkuś: Nie spotykam się ze starymi prychami

Power-is-with-me: EJ!!

kotek_miałkuś: Na rynku? Jutro, o 15?

Power-is-with-me: niech będzie

*kotek_miałkuś się wylogował* 

*Power-is-with-me się wylogował*

*lucky_Four-eyes się zalogował*

*c_h_a_n_e_l się zalogował*

lucky_Four-eyes: to najgorszy rodzaj śmierci jaki mógłbym sobie wymarzyć 

c_h_a_n_e_l: ze mną u boku? XDDD

lucky_Four-eyes: dokładnie....

c_h_a_n_e_l: Nie marudź przynajmniej nie umierasz w samotności 

lucky_Four-eyes: wybacz, ale śmierć godna Juli mi nie pochlebia 

c_h_a_n_e_l: wiedziałem że to kiedyś nastąpi *o* 

lucky_Four-eyes: co?!?

c_h_a_n_e_l: Żywy człowiek porówna mnie z Romeem

c_h_a_n_e_l: Miło słyszeć, że z mojego powodu warto umierać *-* 

lucky_Four-eyes: Przymknij sie 

c_h_a_n_e_l: Jezuuu jesteś strasznie niegościnny 

lucky-Four-eyes: O czym ty w ogóle bredzisz o.o 

c_h_a_n_e_l: nwm, próbuję się nie zanudzić na śmierć ;-; 

lucky_Four-eyes: masz chłopaka, wyciągnij go gdzieś 

c_h_a_n_e_l: siedzi w pokoju obok -.- wątpię czy zamierza dzisiaj w ogóle  się ruszyć 

lucky_Four-eyes: zawsze możesz spróbować

c_h_a_n_e_l: Nie mogę, on ma swoje 'zasady' 

lucky_Four-eyes: czy wy w ogóle rozmawiacie? 

c_h_a_n_e_l: czasem... 

lucky_Four-eyes: czasem?!? to dlaczego jeszcze w ogóle jesteście ze sobą?!? 

c_h_a_n_e_l: bo go kocham 

lucky_For-eyes: no tak, jak powiedział ktoś mądry... 'miłość jest ślepa' 

c_h_a_n_e_l: sam jesteś ślepy -.- czego nie jesteś z chłopakiem tylko siedzisz i ze mną piszesz? 

lucky-For-eyes: chyba z tego samego powodu co ty 

c_h_a_n_e_l: No prosze! bratnia dusza na wyciągnięcie ręki! 

lucky_Four-eyes: przecież nie mogę przez cały czas tylko przygotowywać mu kolacji 

c_h_a_n_e_l: mój chłopak najwyraźniej myśli, że może

lucky_Four-eyes: chrzanić to, idę zagrać

c_h_a_n_e_l: zagrać?

lucky_Four-eyes: tak, w kosza

c_h_a_n_e_l: o matko!!!!! *o* kocham kosza!!!! mogę pójść z tobą?!

c_h_a_n_e_l: proszę *-*

lucky_Four-eyes: dobra, spotkajmy się na boisku...

*lucky_Four-eyes się wylogował* 

*c_h_a_n_e_l się wylogował*





Pisane na szybko. 
Wyrozumiałość mile widziana.



sobota, 3 maja 2014

Lubię jak jest głośno

Oneshot
Pairing: Murasakibara x Akashi



Wypowiedz moje imię, jakby to było po raz ostatni,
Żyj dziś jakby to była twoja ostatnia noc!!! 
Uuuuuu...

   Wył Murasakibara jak wściekły pies do księżyca. Lejąca się z prysznica woda zagłuszała jego repertuar, który jak Akashi musiał przyznać, był wyjątkowo kiepski. jednak czerwonowłosy powstrzymywał się by nie uderzyć w drzwi łazienki i nie wrzasnąć na ogromnego chłopaka. 

Chcemy płakać, ale wiemy że wszystko jest w porządku!!!!!
Ooooooo
 Bo ja jestem z tobą a ty jesteś ze mną!!!! 

   Różowa gąbka wędrowała po całym ciele Murasakibary, zostawiając białą pianę dosłownie wszędzie. Akashi był pewien, że gdyby teraz wszedł do łazienki zalałaby go fala gorącej wody zmieszanej z pianą. Jednak jego oczy wymagałyby dużo dłuższego odpoczynku po oglądaniu pewnej częście Murasakibary... +18


Motyle, motyle, byliśmy przeznaczeni do latania!!!!
Ooooooch!!!!
Ty i ja, ty i ja. Kolory na niebie!!!  
Oooo taaaaak!!!!
 Możemy rządzić światem któregoś dnia, ale jakoś nigdy nie będziemy tak jaśni, jak jesteśmy teraz!!!!

   Dodawana przez olbrzyma westchnienia i jęki sprawiały, że Akashi musiał zaszyć się w najdalszej części pomieszczenia gdzie nie docierało wycie Murasakibary. Niechętnie musiał przyznać, że to co robił chłopak w jego łazience niesamowicie go podniecało. Chyba nie powinien zaproponować Murasakibarze by to u niego umył się po treningu. Nie powinien mu wierzyć, że w jego mieszkaniu przez najbliższy tydzień nie będzie ciepłej wody... Cały tydzień z Murasakibara wyjącym pod prysznicem... Żywy koszmar.

Stoimy w świetle, które nigdy nie zgaśnie!!!!!
Oooooch yeach!!!!!
Jutro nadchodzi, ale to się nie zmieni!!!
Nieeee zmieniiii!!!!! 
Booooo niektóre dni pozostają złote na zawszeeee!!!
Na zawszeeeee!
Wspomnienie byciaaaaa tutaj z tobą!!!!
Jest jednym przez które zabiorę mojeeeee życieeee!!!!
Bo niektóre dni pozostają złote na zawszeeee!!! 
Na zawszeee!!!!

    Jeszcze to przeciąganie samogłosek, które wydało się Akashiemu tak cholernie seksi... Podbiegł do drzwi łazienki i z całej siły uderzył w nie pięścią. Murasakibara przestał śpiewać, ale woda lała się na tyle głośno, że Akashi wciąż musiał krzyczeć by olbrzym go usłyszał. 
   - Zmień repertuar Murasakibara-kun!!! - wrzasnął. 
   Chłopak najwyraźniej go usłyszał, bo przez dłuższą chwilę panowała cisza, a potem zaczął śpiewać coś zupełnie innego. 

Na świecie są tylko dwa typy ludzi -
jedni, co się bawią i drudzy, co obserwują.
Więc, skarbie, jestem pokazową dziewczyną.
Nie lubię być z tyłu, muszę być pierwsza!!!!!!!

   Akashi uderzył głową o drzwi łazienki dobre kilka razy. Przestał dopiero gdy ból głowy był zbyt silny, by mógł zrobić to po raz kolejny. Murasakibara go podniecał! Zwariował... Naprawdę zwariował. Akashiego i szpital psychiatryczny dzieliła teraz naprawdę, ale to naprawdę cienka granica... 
    - Murasakibara-kun!!! - krzyknął mając nadzieję, że nie będzie musiał mówić nic więcej. Nie miał siły krzyczeć w takiej sytuacji. Nie, gdy w jego głowie tańczył nagi Murasakibara z biustonoszem z kokosów... Ale chłopak chyba zrozumiał... 

Zejdziesz na dół jak Nowy Jork
Ja nigdy nie śpię
Dzika jak Los Angeles
Moja fantazja
Gorętsza niż Miami
Czuję żar
Miss Międzynarodowej Miłości
Miss Międzynarodowej Miłości

   Akashi uderzył pięścią drzwi tak mocno, ze przez chwilę myślał, że wylecą z zawiasów, ale nie wyleciały... Jęknął osuwając się na ścianę. Wizja nagiego Murasakibary z kokosowym biustonoszem zniknęła niemal tak szybko jak się pojawiła, zastąpiona Murasakibarą pod prysznicem. Starannie rozmasowującego gąbką każdy kawałek swojego ciała. Jezdzi nią po brzuchu i powoli ze znaczącym uśmiechem zsuwa ją niżej... i niżej... O Boże... I robi to tą samą gąbką, którą codziennie myje się Akashi. 
   Nagle drzwi łazienki gwałtownie się otworzyły. Klamka zrobiła w ścianie niewielką dziurę. W gorących oparach, z wilgotną skórą, na której wciąż iskrzyły się kropelki wody. Na biodrach niedbale ma zawiązany ręcznik. Bardzo krótki ręcznik... Akashi jeszcze nie wiedział czy powinien zwrócić na to uwagę... A do tego wciąż śpiewał...  Na pewno nie był to anielski śpiew, wręcz diabelski. A co najgorsze... podniecał Akashiego. 

Więc, kochanie, podkręć głos,
Spraw, by głośniki zrobiły bum.
Tak, lubię jak jest głośno,
By usłyszeli nas w sąsiedniej dzielnicy.

   Może Murasakibara jednak potrafił śpiewać? Był jak wabik, o tak, specjalny wabik na Akashiego. Chłopak wciąż wpatrzony w Murasakibarę jak w wyjątkowo dobrze wykonany obrazek, wstał i podszedł chwiejnym krokiem do Murasakibary. Nie wiedział jak to zrobił, ale po chwili ich usta się połączyły. Pamiętał jedynie, że wyciągał szyję do góry niczym żyrafa. Co prawda nie było to komfortowe, ale na pewno warte Murasakibary.
   Szybko znaleźli się w sypiali Akashiego. Z uwagi na to, że Murasakibara nie miał wystarczającej ilości garderoby, której mógłby się pozbyć więc podszedł do szafki szukając na telefonie odpowiedniej piosenki, której można słuchać podczas seksu - jeżeli taka w ogóle istniała. Akashi czuł się niepocieszony, że sam musi się rozebrać, oczywiście, że wolał by zrobił to Murasakibara...

   Więc, kochanie, podkręć głos,
Spraw, by głośniki zrobiły bum.
Tak, lubię jak jest głośno,
By usłyszeli nas w sąsiedniej dzielnicy.

   Akashi spojrzał z niedowierzeniem na Murasakibarę. Chłopak wydawał się mieć zaskakująco dobry gust. A może był zły tylko Akashi miał to dostrzec dopiero gdy już będzie po wszystkim? Zresztą nieważne. Myślał tylko o tym, że Murasakibara z każdą chwilą staje się coraz bardziej seksowny i coraz bardziej go podnieca. Niech cię, Atsushi.


Lubię jak jest głośno
Lubię jak jest głośno
Lubię jak jest głośno
Lubię jak jest głośno

   Akashi pozbył się całego ubrania i spojrzał na Murasakibare, który jednym płynnym ruchem pozbył sie ręcznika i... O BOŻE, jego interes był naprawdę wielki...  Jak cały Murasakibara... Jego ubrania były wielkie... Jego dłonie były wielkie... Wszystko co jadł było wielkie... A Akashi był... no cóż. Mały.

Oh, zatrzymam cię sobie,
Aż mi się znudzisz.

Więc, kochanie, podkręć głos,
Spraw, by głośniki zrobiły bum.
Tak, lubię jak jest głośno,
By słyszeli nas w sąsiedniej dzielnicy.

Lubię jak jest głośno
Lubię jak jest głośno
Lubię jak jest głośno
Lubię jak jest głośno

   Podczas gdy muzyka wyraźnie dodawała im otuchy Murasakibara klękną przed Akashim, ale i tak musiał się jeszcze sporo pochylić, i nagle wpakował całą męskość Akashiego do ust. Akashi z przerażeniem patrzył na Murasakibarę, który wręcz pożerał jego członek. Jednak pomimo tak kolosalnej różnicy pomiędzy wielkością członka Akashiego, a ust Murasakibary, Akashi musiał przyznać, że chłopak był zadziwiająco delikatny, a to co robił było nawet przyjemne... 

 Oh, zatrzymam cię sobie,
Aż mi się,
Aż mi się znudzisz.

Słuchaj, kochanie,
Nie mamy zbyt wiele czasu.
Nie potrzebujesz alkoholu,
Skosztuj mojego pocałunku numer 9.

To jest jakiś szajski Ace of Base,
Widzę ich znak.
Dzięki za cierpliwość,
Postaraj się zachować to w pamięci.

To moja chora obsesja,
Nienawidzę czekania.
Ale kocham napięcie,
To takie frustrujące.

Od dnia, w którym cię spotkałam,
To moje wyznanie,
To moje wyznanie.

Powiem ci co robić.

Więc, kochanie, podkręć głos,
Spraw, by głośniki zrobiły bum.
Tak, lubię jak jest głośno,
By usłyszeli nas w sąsiedniej dzielnicy.

Lubię jak jest głośno
Lubię jak jest głośno
Lubię jak jest głośno
Lubię jak jest głośno

Oh, zatrzymam cię sobie,
Aż mi się znudzisz.

Więc, kochanie, podkręć głos,
Spraw, by głośniki zrobiły bum.
Tak, lubię jak jest głośno,
By usłyszeli nas w sąsiedniej dzielnicy.

Lubię jak jest głośno
Lubię jak jest głośno
Lubię jak jest głośno
Lubię jak jest głośno

Oh, zatrzymam cię sobie,
Aż mi się,
Aż mi się znudzisz.

Jestem twardoskóra,
Ostra jak pinezka.
Nie baw się moimi uczuciami,
Dziwko, to ja tu jestem jędzą.

Trzeba było słuchać,
Lubię swój parkiet,
Przyciśnij mnie, to nie wystarczy.

Kto mówi, że za nim tęsknię?

To moja chora obsesja,
Nienawidzę czekania.
Ale kocham napięcie,
To takie frustrujące.

Od dnia, w którym cię spotkałam,
To moje wyznanie,
To moje wyznanie.

Powiem ci co robić.

Więc, kochanie, podkręć głos,
Spraw, by głośniki zrobiły bum.
Tak, lubię jak jest głośno,
By usłyszeli nas w sąsiedniej dzielnicy.

Lubię jak jest głośno
Lubię jak jest głośno
Lubię jak jest głośno
Lubię jak jest głośno

Oh, zatrzymam cię sobie,
Aż mi się znudzisz.

Więc, kochanie, podkręć głos,
Spraw, by głośniki zrobiły bum.
Tak, lubię jak jest głośno,
By usłyszeli nas w sąsiedniej dzielnicy.

Lubię jak jest głośno
Lubię jak jest głośno
Lubię jak jest głośno
Lubię jak jest głośno

Oh, zatrzymam cię sobie,
Aż mi się,
Aż mi się znudzisz.

Teraz podgłośnij.
Utrzymaj, a teraz podgłośnij,
Utrzymaj, a teraz podgłośnij.

Pękają szyby w moim domu.

Teraz podgłośnij.
Utrzymaj, a teraz podgłośnij,
Utrzymaj, a teraz podgłośnij.

Uderz mnie tą brudną piosenką.

Więc, kochanie, podkręć głos,
Spraw, by głośniki zrobiły bum.
Tak, lubię jak jest głośno,
By usłyszeli nas w sąsiedniej dzielnicy.

Lubię jak jest głośno
Lubię jak jest głośno
Lubię jak jest głośno
Lubię jak jest głośno

Oh, zatrzymam cię sobie,
Aż mi się znudzisz.

Więc, kochanie, podkręć głos,
Spraw, by głośniki zrobiły bum.
Tak, lubię jak jest głośno,
By usłyszeli nas w sąsiedniej dzielnicy.

Lubię jak jest głośno
Lubię jak jest głośno
Lubię jak jest głośno
Lubię jak jest głośno

Oh, zatrzymam cię sobie,
Aż mi się,
Aż mi się znudzisz.

Teraz podgłośnij.
Utrzymaj, a teraz podgłośnij,
Utrzymaj, a teraz podgłośnij.

Pękają szyby w moim domu.

Teraz podgłośnij.
Utrzymaj, a teraz podgłośnij,
Utrzymaj, a teraz podgłośnij.

Uderz mnie tą brudną piosenką.

    Słowa wydobywające się z głośników telefonu Murasakibary wręcz idealnie opisywały to co działo się w sypialni Akashiego przez następne dwie godziny... A jednak czerwonowłosy czuł się tak jakby dopiero co zaczęli, pomimo, że był wyczerpany chciał więcej... Jednak zanim znów przytulił się do Murasakibary przysiągł sobie, że już nigdy więcej nie będzie słuchał tej piosenki... Choćby miał wrzucić telefon Murasakibary do najbliższej rzeki... 
   Przekręcił się na bok twarzą do dyszącego Murasakibary i szepnął mu do ucha:
   - Uwielbiam uczucie niedosytu, ale chcę więcej... 

   I kto by pomyślał, że telefon Murasakibary wylądował w rzece już następnego dnia. 


Bez komentarza :'')

Wielka porażka w mojej głowie - sezon 1

 Jak powstało to dziwne coś? Z grupowej rozmowy na facebooku, którą głównie układała Aya. (Wszystko zostało specjalnie dopasowane do Kuroko no Basket.) A dokładniej pisała sama ze sobą :'') Ale duży wkład miała też Krwawa Kotka i jeszcze kilku moich przyjaciół. Mam zjebanych przyjaciół - proszę się nie przejmować.
Dzięki Krwawej Kotce to coś, co nosi tytuł:
WIELKIEJ PORAŻKI W MOJEJ GŁOWIE
ujrzało światło dzienne. Jeżeli niczego nie zrozumiecie to prozę się nie martwić - jesteście całkowicie zdrowi. Gorzej jeśli zrozumiecie...

+ musimy podziękować Krwawej Kotce za ogarniecie tego wszystkiego i trzymanie mnie w ryzach ;x Jesteś najlepsza!!


UWAGA!  
Przed użyciem zapoznaj się z treścią ulotki dołączonej do opakowania bądź skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą, gdyż każdy tekst niewłaściwie zrozumiany zagraża Twojej psychice lub poziomie normalności. Autorki nie biorą odpowiedzialności za zniszczone sprzęty czy laptop spryskany herbatą.
 
 
 
Akcja dzieje się z punktu widzenia Akashiego. 
Dla jasności:
#ja = prawdziwe ja Akashiego
#Aya = Autorka 
#Kotka = menadżerka Autorki - ona zajmuje się myśleniem za Autorkę xd




wnętrze dużej wierzy...


 
ODCINEK 1
 
#Akashi: <siedzi na łóżku obok #ja> Mama.
 
#ja: No czyja? 
 
#Akashi: No moja.

#ja: Hahahahah

 <dłuższe milczenie>

#ja: Jestem fajny, co nie #Akashi?
 
#Akashi: No jasne.
 
#ja: Kochasz mnie #Akashi?
 
#ja: No przecież że kocham.
 
<słychać dźwięk przychodzącej wiadomości, #Akashi wyciąga telefon>
 
#ja i #Kagami kocham was  podpisano: #Kotka
 
 
#Kagami: Czekam na wiadomość, że jestem shizofremikiem... 
 
#ja: Tyle miłości... Napisał #Akashi, ja go wcale nie znam idiota jakiś.
 
#Akashi: No chyba ty.
 
#ja: No chyba raczej nie.
 
#Akashi: Japa.
 
#ja: Chyba twoja... #Kagami = #schizofremia, głosy w głowie buuu
KONIEC ODCINKA 1
 
 

ODCINEK 2
<w poprzednim odcinku opery mydlanej: #Kagami stał się schizofremikiem>

#marsz #weselny #w #tle 
 
#Akashi: Wyjdziesz za mnie??????? 
 
#ja: Och, wyjdę!!! Za siebie zawsze!!! 
 
#Akashi: Jesteśmy małżeństwem!
 
#Kotka: Takie małżeństwa są zakazane!! 
 
#Akashi: A kto cie pytał o zdanie????!!!
 
#Kotka: Sama się spytałam!!! 
 
#Kotka: forever alone
  
#Kotka: Ja też chce się z tobą ożenić!!! 
 
#ja: Będę alfonsem!!!!! 
 
#Kotka: To też nielegalne!!!! 
 
#ja: Jestem skończony... merry me x2 
 
#Akashi: Tak się nie pisze marry!!!
 
#ja: A jak??
 
#Akashi : Nie wiem!!!
 
#ja: a mnie #pan #Midorima kocha, co nie #panie #Midorima?
 
#pan #Midorima: Tak kocham cię!!!!
 
#Akashi: Nasze małżeństwo się rozwija.
 
#Kotka: Stworzyliśmy seksi trójkącik, to lubię...
 
#ja: No ba!
KONIEC ODCINKA 2 
 
 
 
ODCINEK 3
<w poprzednim odcinku opery mydlanej: #Akashi, #ja i #Kotka biorą ślub. Pojawia się #pan #Midorima, który kocha #ja. Wszystko się komplikuje!>

#Aya: 
Ciemno wszędzie,
Głucho wszędzie.
Co to będzie?
Co to będzie? 

#Kise: 
Jest już ciemno, 
Ale
Wszystko jedno.
Pytam siebie, 
Czym jest piękno.

<cisza>

#Kagami: Piszę z laptopa psa. 

#Aya: Masz pieskiego laptopa, #Kagami?? 

#Kagami: Mój pies ma laptopa... 
 
<cisza>

#Kise: Mam bóle kręgosłupa... 

#Aya: Chyba zapalenie kości łonowej kręgosłupa...

<cisza>

#Kise: Czytam wypowiedzi Amerykańskich specjalistów o wołowinie.

#Kagami: A ja kopiuję internet na pendriva. 

<cisza> 

#ja: A #pan #Midorima wciąż mnie kocha?

#pan #Midorima: Tak!!! Wciąż cie kocham...

<cisza> 

#ja: A mnie kocha #pan #Midorima - taki szpan... 

<cisza> 

#Kagami: Też kocham ciasto. 

#ja: Ciasto kocha mnie!

#Kagami: Nieszczęśliwa miłość...
 
#ja: Tak nie mogłem się powstrzymać... Zjadłem je. 

<cisza> 

#Aya: Kogo rzucić krówką?

#Kagami: Nie lubię latającej wołowiny. 
 
#Aya: No fakt. Zdecydowanie lepsza jest ta, która twardo stąpa po ziemi. 
 
#Kagami: Nie, ta z polotem też może być.

#Aya: Kupie ci. 

#Kagami: OMG. Z kim ja szyje??! 

#Aya: Szyjesz? A na drutach robisz? Zamawiam konika.

<cisza>

#Kise: Jestem głodny. 

#Kagami: A mi gorąco.

#Kise: Idę po chleb. 

#Kagami: Ukrój mi. 

#Kise: Biały czy brązowy?
 
#Aya: Czy wy wciąż mówicie o chlebie...? 
 
#Kise: Cicho, kobieto! To poważny temat!!!
 
#Aya: Oks, już milczę, a wy kontynuujcie rozmowę godną Igrzysk Śmierci. 
 
#Kise: To biały czy ciemny? 
 
#Kagami: Ciemny, jeszcze mnie o rasizm pozwą. 
 
#Kise: Jasne. 
 KONIEC ODCINKA 3



ODCINEK 4
<w poprzednim odcinku opery mydlanej: pieskie laptopy, internet na pendrivie, szycie koni, latająca wołowina, ciemny i biały chleb na miarę Igrzysk Śmierci! Bohaterów dopadła nuda.>
<cisza>
 
 #Akashi: A wiec nasze małżeństwo się rozwija...
 
#pan #Midorima: Nie pozwolę wam na to! 
 
#ja: Och! #panie #Midorima! Przyszedłeś mnie uwolnić z wierzy?! 
 
#pan #Midorima: Tak!
 
<uciekają na białym rumaku>
 
#Aya: Wystawił cię.
 
#Kotka: Co?! Chyba ciebie... 
 
#Aya: Nie byliśmy małżeństwem! 
 
#Kotka: Trudno. Chodź tu! 
 
<całują się namiętnie>
 
#Akashi: A ja?! Zostałem sam! 
 
#Kise: Wcale nie! A ja?! 
 
#Kagami: I ja! 
 
#Akashi: Stwórzmy szczęśliwy trójkącik! 
 
#Kagami: Ale ostatni się rozpadł! 
 
#Kise: Stul pysk! 
 
<całują się namiętnie>
 KONIEC ODCINKA 4
 
 
 
ODCINEK 5
<w poprzednim odcinku opery mydlanej: rozwijające się małżeństwa, namiętne pocałunki, ucieczka #ja i #pana #Midorimy na białym rumaku.>

#Aya: <wychodzi w długich niebieskich skarpetach do kolan do kuchni i widzi #Kotkę całującą się z #Kagamim> TY! Łapy precz od mojego chłopaka! 
 
#Kotka: Twojego???! To mój chłopak! 
 
 <w między czasie wchodzi #Akashi
 
#Akashi: Chyba mojego chłopaka!!!! 
 
#Kise: Zwariowałyście???!!! On jest gejem!
 
#Akashi: Przecież jestem facetem! 
 
#Kise: Ale zachowujesz się jak baba!

#pan #Midorima: <wjeżdża na białym rumaku namiętnie całując się z #ja> I TAK WOLI MNIE! IDIOCI! 
 
#ja: CO?! Myślałem, że kochasz mnie!
 
#pan #Midorima: ON jest dużo ładniejszy! <zrzuca #ja z konia> Zrobiłem dla ciebie specjalne miejsce! 
 
#Kagami: Ja wole #Kuroko...
 
<pojawia się #Kuroko>
 
 
#Kagami łamie serca
 
 
#Kuroko: I tak wolę ją <wskazuje na #Aya
 
#Aya: To nie ma znaczenia! Ja wole go! <wskazuje na #Akashi>
 
#Akashi: Wypchaj się!! Wolę go!! <wskazuje na #ja
 
#ja: CHYBA ŚNISZ WOLE JEGO! <wskazuje na #Kise który płacze>
 
#Kise: A ja... ja wole....
 
 
#Kise płacze ze szczęścia
 KONIEC ODCINKA 5
 
 
ODCINEK 6
<w poprzednim odcinku opery mydlanej: #Kise płacze ze szczęścia, zaczyna nam się układać szczęśliwy ośmiokącik...>
 
#Kise pisze super Do8r4n0c
 
#Kise już idzie
 
#Kise uciekł ze szczęścia
 
#Akashi: CO powiecie na grupowy seks?! 
 
 #Aya: Wolę butelkę! 
 
#ja: KRĘCĘ PIERWSZY! <kręci i wypada na #pana #Midorimę> NIE CHCE MU ŚLINIĆ UST!!! <kreci jeszcze raz, wypada #Akashi> NIE BĘDĘ SIĘ ZE SOBĄ OBŚCISKIWAĆ! <kreci po raz kolejny, wypada #Kagami> Może być <całują się namiętnie> 
 
#Kuroko: <kręci i wypada na #Aye, całują się namiętnie> 
 
#Kotka: <kręci i wypada na #Akashi, całują się namiętnie> 
 
#pan #Midorima: <wszyscy całują się namiętnie,a #pan #Midorima jest #FOREVER #ALONE
 
odcinek kończy sie namiętnym pocałunkiem 
KONIEC ODCINKA 6 
 
 
#pan #Midorima to frajer ucieka na srebrzystym rumaku
 
#Kagami też bo musi do łazienki
 
#Akashi zgubił część garderoby...
 
#Kotka ożeniła się z #Ayą tym razem odbył się prawdziwy ślub
 
#Kuroko został sam gdyż #Kise poszedł spać,a #Kagami musiał do łazienki
 
 
KONIEC 1 SEZONU

#ja: Jako jedyny pozostałem normalny! <kaszle> DURNIE!

piątek, 2 maja 2014

Wywłoka

Miniaturka
Pairing: Kise x Aomine

   - Zostaw mnie! - wrzasnął Kise odpychając od siebie wyjątkowo napalonego Aomine. - Macaj sobie tę wywłokę!
   - Jaką wywłokę?
   - Dobrze wiesz o jaką wywłokę mi chodzi!
   - Nie nie wiem.
   - Ale ile, do cholery znasz wywłok, Aominecchi?!
   - Zależy kogo ty uważasz za wywłoki...
   - A ty kogo uważasz za wywłoki?
   - Nie wiem! - po tych słowach nastąpiło dłuższe milczenie, które przerwał Aomine. - obraziłeś się.
   - Nie obraziłem się!
   - Czyli się obraziłeś...
   - Zamknij się gnojku! - wrzasnął Kise powracając do smażenia omletu. Wydawał się spokojny dopóki Aomine nie objął go w pół i przyciągnął do siebie. Ryota wymierzył mocne uderzenie z łokcia prosto w żebra Aomine, który odskoczył od niego z krzykiem.
   - Idioto! To moje żebro! - krzyknął rozmasowując obolałe miejsce.
   - Niech cie ta wywłoka rozmasuje - burknął Kise.
   - Nie macam żadnych wywłok!
   - Ale wywłoki macają ciebie.
   - Nie macają mnie żadne wywłoki! Tylko jeden wyjątkowo irytujący model!
   - Och, naprawdę? - warknął Kise odwracając się od kuchenki i patrząc wprost w oczy Aomine. - Kim jest ten model? Z chęcią go poznam!
   - Ty jesteś tym modelem idioto!
   Obaj wylądowali na kuchennym blacie

To moje takie pierwsze opowiadanko (poniżej 200 słów) więc proszę o wyrozumiałość.
Ale myślę, że wyszło całkiem nieźle.
Kolejny post dzisiaj, no ale trudno. nudzi mi się więc pisze.
tyle wolnego...

Plakat w 3D

Oneshot
Pairing: Akashi x Kuroko


   - Midorima, daj mi nożyczki - polecił Akashi.
   - Słucham? - wykrztusił zielonowłosy. - Chyba nie sądzisz, że codziennie noszę przy sobie nożyczki.
   - Prawdę mówiąc sądzę.
   - Po co ci nożyczki? - spytał podejrzliwie sięgając do tylnej kieszeni. Niepewnie wyjął z niej nożyczki i nieśmiało wyciągnął je przed siebie. Akashi natychmiast je przejął.
   - Bo Tetsu wciąż ślini mi się na plakat - warknął rzucając nożyczkami w stronę Kuroko. Te wbiły się w ścianie tuż nad jego głową, a konkretnie w prawym oku Akashiego. Tetsuya odwrócił się oburzony i spojrzał na czerwonowłosego.
   - Mogłeś mi wbić je w głowę!
   - A czy wbiłem? - rozsiadł się na fotelu. - Nie lubię gdy ktoś się na mnie ślini.
   - Nie moja wina, że masz w pokoju swój plakat w 3D - burknął Kuroko siadając obrażony na łóżku.
   - To nie jest plakat w 3D! Jedynym moim trójwymiarowym plakatem w tym pokoju jestem ja ! To - wskazał na plakat - może być najwyżej dużych rozmiarów zdjecie.
   - Duże? - spytał Kise. - Zajmuje całą ścianę! Nawet ja, chociaż jestem modelem, nie mam czegoś takiego na ścianie!
   - Bo ty nie masz gustu idioto.
   - Mam gust!
   - Niech zgadnę... Motylki i kwiatki to twoje motto przewodnie? - spytał Akashi ziewając.
   - Nie!
   - Baletnice i Koniki Pony?
   - Akashicchi!
   Czerwonowłosy ziewnął po raz drugi rozciągając się jeszcze bardziej. Obrzucał znudzonym spojrzeniem Midorimę, który próbował wyciągnąć nożyczki ze ściany, najwidoczniej nie szło mu to najlepiej. Obojętność Akashiego udzielała się wszystkim w pokoju.
   - Nie jestem pięciolatką kochającą ksieniczki!

  Po tych słowach Kuroko nie mógł się powstrzymać by nie wyobrazić sobie Ryoty jako słodkiej księżniczki. I z niechęcią musiał przyznać, że... był naprawdę ładny.
   - No tak - mruknął Akashi. - Wiedziałem, że o czymś zapomniałem, ale w obecnej sytuacji księżniczki już chyba odpadają...
   - Akashicchi błagam cię... Zamknij się! - wrzasnął Kise tak głośno, że nożyczki, które Midorima próbował wyciągnąć ze ściany wyskoczyły z niej same i znalazły się w dłoni Akashiego. Ten jakby się tego spodziewał bo natychmiast wycelował nimi w blondyna.
   - Błagaj na kolanach.. - powiedział puszczając oczko do Ryoty.
   - Akashi...
   - Jak chcesz - powiedział wstając, co wydało się nadzwyczaj niebezpiecznym krokiem, bo w dłoni wciąż ściskał nożyczki. - Tęcze! Jednorożce! Uśmich! Kolorowe przytulanki! Dzielmy się miłością! Zostańmy przyjaciółmi! Och Kise-kun, masz takie śliczne, śliczneee włosy! - mówił gładząc głowę wściekłego Ryoty. - Gwiazdki i słoneczka! Miłość! Wiosna! Tańczmy razem, Kise-kun!
    Podbiegł do Kise i łapiąc go za ręce zerwał z fotela. Skakał po całym pokoju, wykonując nadzwyczaj udane piruety i kroki baletnicy. Wciąż bredził o lukrecjach i jednorożcach. Ciągał wszędzie za sobą przerażonego Kise, który korzystając z najbliższej okazji niezauważenie wymknął się z pokoju w połowie solowej piosenki Akashiego. Gdy tylko czerwonowłosy to zauważył podbiegł do okna i widząc na dole Kise próbującego wymknąć się z tego domu wariatów wrzasnął:
   - KISE! Och, Kise! Czemuś ty jesteś Kise?!
   - Zamknij sie!
   Akashi z szerokim uśmiechem odszedł od okna i stanął na środku pokoju podpierając boki. Westchnął i przeniósł wzrok na przerażonego Midorimę, który już odzyskał swoje nożyczki.
   - Idę do łazienki - oznajmił głośno. - Idziesz ze mną, Midorima-kun?
   - Nie! - zaprzeczył natychmiast zielonowłosy. Nawet się niezawachał, co było całkowicie zrozumiałe.
   - Czego? - spytał Akashi robiąc smutną minę. - Proszę choć ze mną do łazienki - poprosił biorąc Midorimę za rękę jak to robią małe dzieci. - Czego nie chcesz iść ze mną do łazienki? - teraz zaczął nią machać. - Choć ze mną do łazienki... Sam się boję. No czego?
   - NIGDZIE Z TOBĄ NIE IDĘ! - wrzasnął Midorima wstając. - Jesteś małym napalonym  transwestytą!
   - Chcesz lodzika? - spytał Akashi niby nieświadomie sięgając do paska.
   - Nie!
   - Mam sporo w lodówce... 
   Midorima już nic nie odpowiedział bo z zawrotną szybkością zbiegł po schodach. Akashi natychmiast znalazł się przy oknie i gdy tylko na dole pojawił sie Midorima krzyknął"
   - MIDORIMA! Och, Midorima! Czemuś ty jesteś Midorima?!
   - Stul pysk!!!


   - Akashi, jesteś pewien, że dobrze się czujesz? - spytał Kuroko
   - Tak - odpowiedział natychmiast Akashi. Usiadł na łóżku obok Kuroko i zaczął bawić się rękawami bluzki. - Chciałem się ich pozbyć.
   - Nie lepiej by było ich poprosić, żeby po prostu wyszli?
   - Nie - mruknął kładąc się na łóżku. Ręce podłożył pod głowę i wpatrywał się w sufit. - Tak było znacznie zabawniej.
   Co prawda Akashi miał w pewnym sensie racje. Chociaż Kuroko wolał zobaczyć tańczącego Akashiego niż wkurzonego Midorime i zdesperowanego Kise. Ale blondyn miał rację, "duże" zdjęcie Akashiego wiszące na ścianie wcale nie było duże, było ogromne. Jak on to znosił? Wstawał w nocy do łazienki, a jego własne oczy wpatrywały się w niego jak potyka się o dywan...
   - KUROKO! - wrzasnął nagle Akashi. - Och, Kuroko! Czemuś...
   - Och, zamknij się - powiedział Kuroko zasłaniając dłonią twarz czerwonowłosego. Ten jeszcze przez chwilę mamrotał coś niezrozumiałego. Niedługo potem sie poddał. A gdy tylko uwolnił się od Kuroko wstał podchodząc do szafki.
   - Zróbmy wycinanki - zaproponował.
   - Słucham? - spytał Kuroko z szeroko otwartymi ustami.
   - Midorima zgubił nożyczki - oznajmił z co najmniej diabelskim uśmiechem na twarzy.
   Akashi jako Bóg Seksu? Był to dziwny widok, a jednak podobał się Kuroko. Ten szaleńczy błysk kryjący się w jego oczach i to w jak obojętny sposób bawił sie nożyczkami.


   - To nie tak! - krzyknął Kuroko gdy Akashi już po raz drugi przeciął papierowego ludka na pół.
   Czerwonowłosy całe palce miał wymazane klejem i nie tylko palce. We włosach miał pełno skrawków kolorowego papieru. Ze skupieniem wycinał kolejny dziwny kształt, który miał przypominać człowieka, a jednak wciąż wychodził mu wyjątkowo zniekształcony słoń z krzywym kłem. Jednym słowem przydałaby mu się operacja plastyczna.
   - Przecież tak się nie da! - burknął Akashi odkładając nożyczki na bok i patrząc na idealne kształty wycinane przez Kuroko.
   - Da się - zapewniał go chłopak już chyba po raz setny.
   - Nie każdy ma talent artystyczny jak ty, Tetsu - mruknął  krzyżując ręce na piersi. jego dzieło wyglądało jak stworzone przez trzylatka...
   - Do tego nie potrzeba talentu, Akashi-kun - stwierdził Kuroko. - Chodź pokażę ci.
   Akashi wziął nożyczki i już zamierzał wykonać kolejne szybkie cięcie, ale Kuroko go powstrzymał. Położył dłoń na jego dłoni i nakierowując jego palce i kontrolując jego ruchy pomógł mu wyciąć okrągły zarys, który tym razem dużo bardziej przypominał ludzką głowę. Chociaż papierową...
  - Teraz spróbuj sam.
  Gdy tylko Kuroko puścił rękę Akashiego ten po raz kolejny wykonał niewybaczalną zbrodnię na papierze i papierowych ludkach. Pozbawił jednego z nich głowy. Jednak Kuroko był pod wrażeniem, ze tak nieprecyzyjnym cięciem mógł wykonać tak prostą linię. Tetsu pokręcił ze zrezygnowaniem głową i znów nakierował dłoń Akashiego.
   - Delikatniej - poradził mu. - Papier ci nic nie zrobił.
   Razem wykonali jednego z najlepszych papierowych ludzików. Miał idealnie okrągłą głowę, a także pełen komplet rąk i nóg. Akashi popatrzył na Kuroko, który siedział tuż obok niego wciąż trzymając jego dłoń z nożyczkami. Dokonywał tak błahych poprawek, że Akashi nie miał siły mu w tym pomagać, trzymał luźno rękę i wpatrywał się w jego idealnie skupioną twarz.
   - Nieźle - stwierdził w końcu Kuroko. - Naprawdę nieźle, ale pozostań przy ścinaniu włosów.
   Uśmiechnął się lekko, ale nie zdążył już dodać nic więcej bo nagle usta Akashiego znalazły się na jego ustach. Wytrzeszczył oczy, ale nie śmiał się poruszyć. Akashi widocznie ze sporym opóźnieniem zdał sobie sprawę z tego co robi, bo natychmiast odskoczył od Kuroko. Był cały czerwony na twarzy.
   - Co to było, Akashi-kun? - spytał niepewnie Kuroko.
   - Ach, to... Chciałem czegoś spróbować... - wytłumaczył cicho.
   - No tak... I jak było?
   - Co... - Akashi spojrzał na Kuroko jakby miał go uderzyć z powodu tego pytania. - Jak było...? - pokręcił ze zrezygnowaniem głową. - Nie wiem... A ty...
   - Było miło - odpowiedział natychmiast Kuroko.
   - Racja... Było miło - potwierdził Akashi.
   Powrócił do wycinania papierowych ludzików. Teraz wyglądały jeszcze gorzej, bo Akashi cały drżał. Niepewnie ściskał nożyczki w dłoni. W ciągu zaledwie kilku sekund uśmiercił minimum trzydzieści osób. Chyba powinien rozważyć zostanie seryjnym zabójcą - wychodziło m to o wiele lepiej niż wyznawanie uczuć.
   Kuroko znów chwycił jego dłoń, ale tym razem nie nakierowywał jej już na właściwy tor, a delikatnie wyjął nożyczki w dłoni Akashiego. Kto wie co mu mogło strzelić do głowy...
   - A więc może spróbujemy jeszcze raz? - spytał gdy pozbawił Akashiego już wszystkiego czym mógłby rzucić.
   - Jeszcze raz? - zdziwił sie Akashi. - Zwariowałeś?
   Zanim Kurko zdążył odpowiedzieć ich usta ponownie się spotkały. Żaden z nich nie zauważył większej różnicy, a jednak teraz nie był już po prostu miło. Akashi czuł się jak w niebie. A zw względu na Kuroko nie było tu wcale wysoko...

kilka tygodni później...


   - Wczoraj w nocy bawiliśmy się bitą śmietaną i truskawkami - oznajmił zadowolony Akashi obejmując Kuroko.
   - Boże... - jęknęli jednocześnie Midorima i Kise siedzący po drugiej stronie pokoju, jak najdalej od wciąż miziającej sie pary.
   - Mówię o deserze, który przygotowaliśmy wczoraj w nocy - mruknął Akashi lekko znudzony. - był pyszny, prawda Tetsu?
   - Och, tak - odpowiedział roztargniony. - Ale następnym razem zamiast soli użyj cukru, idioto...
   - No tak... To by wyjaśniało słony posmak...
   Obaj zaczęli chichotać, a już po chwili stykali się czołami. Niewiele brakowała od pocałunku, ale gdy ten miał już nastąpić Midorima i Kise nagle wstali.
   - Wychodzę - oznajmili jednocześnie chodź sądząc po ich minach żaden z nich tego nie planował.
   Akashi niechętnie odsunął się od Kuroko i obrzucił ich leniwym spojrzeniem.
   - Boże - jęknął. - Wy nawet mówicie jednym głosem.
   I także tym razem obaj wybiegli w domu Akashiego niczym ścigani przez strasznego upiora jak z Scooby-Doo. Z drugiej strony taki widok mógłby być dość komiczny... Akashi szybko cmoknął Kuroko w usta i wstał podchodząc do fotela z którego coś podniósł.
   - Znów zrobimy wycinanki? - spytał z uśmiechem. - Midorima znowu zostawił nożyczki - uniósł przedmiot.


Miałam straszną ochotę napisać coś o Akashim i Kuroko. 
Ta ochota napadla mnie o 2 w nocy, a więc odrabiam teraz ^^

Rozdział 2

 ŚWIECZKA ZAPACHOWA

 Pairing: Kagami x Kuroko

   - A oto nasz Słodki Duet - rozległ się za ich plecami głos Aomine. Czy ten leniwy koleś zawsze musiał się pojawiać wtedy kiedy nikt się go nie spodziewał? Że też chciało mu się podnieść z łóżka... A jednak tu stał i wydawał się bardziej irytujący niż zwykle. Jednak Kuroko nie widział sensu w tym, żeby pojawiał się tu podczas treningu. - Denerwuje mnie tylko to, że tak bardzo mnie przypominasz Kagami-kun.
   - Co ty tu do diabła robisz?! - wrzasnął Kagami ignorując lecącą w jego stronę piłkę, która przeleciała obok niego i wypadła za boisko.
   - Taiga!!! - wrzasnął Hyuga.
   - Przyszedłem zobaczyć wasz trening - powiedział rozpromieniony i włożył ręce do kieszeni jakby właśnie usłyszał: Czuj się jak w domu.
   - To nie jest odpowiedni moment! - krzyknął Kagami już całkowicie odciągnięty od meczu.
   - Dlaczego? - przeraził się sarkastycznie Aomine. - Czyżbyś właśnie przegrywał? Tetsu gra w przeciwnej drużynie? O tak, mam dreszcze! Ciary na całym ciele. Nawet w małym palcu u nogi! Świetnie, że przyszedłem - stwierdził zacierając ręce. - Takiego wydarzenia nie można przegapić.
   - Nie - powiedział Kagami już zadziwiająco spokojnie. - gramy w tej samej drużynie.
   - Oczywiście! Kto by śmiał rozdzielić Kagamiego i jego cień? Na razie wyjątkowo słaby cień... Mam nadzieję, że wiesz o czym mówię... - spojrzał na czerwonowłosego spod przymrużonych powiek. Jego rzęsy rzucały długie cienie na jego policzki. - Im jaśniejsze światło tym...
    - Wiem. Wiem. Wiem - Warknął zirytowany Taiga. - Jak ja dużo wiem! - westchnął. - Doskonale to pamiętam i nie ma takiej potrzeby byś znów mi to przypominał. Im jaśniejsze światło tym silniejszy cień. Cień nigdy nie pokona światła... Bla, bla, bla.
   - Coś w ten deseń - stwierdził krzywiąc się znacznie. - Chciałbym zobaczyć jak gracie jeden na jednego. Ale to chyba byłoby niemożliwe. Tylko bezsensownie wyrywalibyście sobie piłkę. Może nawet przypominałoby to zabawę w kotka i myszkę... A szkoda. To mogłaby być całkiem interesująca rozgrywka.- Westchnął i wskazał na ławkę. - Pozwolicie, że usiądę. Na dworze w styczniu jest wyjątkowo zimno.
  - Dlaczego go jeszcze stąd nie wyrzuciliśmy? - spytał Kagami odwracając się do Kuroko, który wyraźnie był zaskoczony, że zadał to pytanie właśnie jemu.
   - Bo uczysz się nad sobą panować - wytłumaczył cicho.
   - To było pytanie retoryczne! - warknął krzyżując ręce na piersi. - Nie liczyłem na pouczenie...
   - Jesteście jak Romeo i Julia - powiedział zafascynowany Aomine, który już zagrzał sobie miejsce na ławce. - Ja ogień i lód! Jak pies i kot! Jak gałka lodów czekoladowych i pistacjowych!
   - Mam nadzieję, że jestem pistacjowymi - powiedział Kuroko tak cicho, że nikt oprócz niego nie miał szans go usłyszeć.
   - Nasz Słodki Duet - uśmiechnął się szeroko. - Bez was mecz byłby nudny. Liczę, że w tym roku nie poddacie się tak łatwo i wytrwacie do Inter High. Naprawdę mam ochotę z tobą znów zagrać, Kagami-kun.
   - Przyszedłeś tylko po to by nam uświadomić jak słabi jesteśmy? Chyba moja nauka panowania nad sobą może zostać przeniesiona na jutro...
   - Wręcz przeciwnie! Chcę uświadomić wam, że was szanuję i szkoda by było się z wami tak wcześnie pożegnać.
   - Naprawdę doceniamy twój trud Aomine - burknął Kagami z kompletnym brakiem szacunku - ale lepiej będzie kiedy już sobie pójdziesz.
   - Nie ma takiej opcji! Chce zobaczyć mecz. A poza tym w hotelu nie ma nic ciekawego...
   - Od kiedy szukasz rozrywki, Daiki? - zirytował się Kagami.
   - Odkąd mnie pokonałeś.
   - Mieszkasz w hotelu? - zdziwił się Kuroko.
   - Szukam mieszkania i na razie...
   Nie zdołał dokończyć, bo przerwał mu gwizdek Riko.
   - Tetsuya! Taiga! Wracajcie do gry!


   - Całe szczęście, że Aomine zdecydował się wrócić do hotelu - stwierdził Kagami.
   Razem z Kuroko i resztą drużyny znajdował się w szatni. Właśnie zdjął koszulkę z nazwą szkoły i niespecjalnie się śpieszył by założyć czystą koszulkę. jedynie kręcił się po szatni wymachując rękami i mówiąc o Aomine różne niepochlebne rzeczy. W końcu Kuroko miał już dość i biorąc torbę z Numerem 2 w środku wyszedł z szatni.


   - Kagami-kun, co ty wyprawiasz? - spytał Kuroko gdy wbrew własnej woli został przerzucony przez ramię Kagamiego i wręcz zmuszony do opuszczenia szkoły. Taiga bez żadnego wysiłku wyniósł przyjaciela z terenu szkoły i skierował się z nim w stronę swojego domu. - Co ty wyprawiasz? - powtórzył.
   - Mam dla ciebie niespodziankę.
   - Niespodziankę?
   - Tak, idioto.
   - Ale...
   - Masz dzisiaj urodziny - wytłumaczył mu Kagami, bo niebieskowłosy wydawał się szczególnie zaskoczony tą wiadomością. Czy on naprawdę mógł zapomnieć o własnych urodzinach? Ale gdy tylko się odezwał rozwiał wszelkie wątpliwości Kagamiego.
   - Sądziłem, że niespodzianki powinny być niespodziankami, a są niespodziankami gdy są niespodziewane.
   - Zamknij się Tetsu! Z dużo niespodzianek w jednym zdaniu - warknął Kagami podrzucając lekko chłopaka wiszącego na jego ramieniu. Oczywiście wytłumaczył to potem turbulencjami.
   Po kilku minutach drogi znaleźli się pod domem Kagamiego i naprawdę zadziwiające było to, że Taiga ciężko dyszał, a Kuroko z szerokim uśmiechem wylądował na ziemi. Starał się nie patrzeć na ludzi, którzy byli niesamowicie zainteresowani chuderlawym chłopakiem niesionym przez takiego olbrzyma jak Kagami - oczywiście lepiej by było gdyby ten się o niczym nie dowiedział. Tetsuya chyba po raz pierwszy w życiu był obiektem tak wielkiego zainteresowania.
   Kagami spojrzał uważnie na przyjaciela.
   - Zamknij oczy - polecił.
   - Co? - przeraził się Kuroko. - Nie chcę!
   - Trudno - mruknął Kagami i szybko stanął za przyjacielem zasłaniając mu oczy ogromną ręką.
   - Puszczaj mnie! - krzyczał Kuroko w drodze na górę.
   Taiga za każdym razem mówił mu gdy na jego drodze pojawiała się stopień lub gdy jeden z sąsiadów postanowił udać sie na spacer i mijał ich z zaniepokojonym wyrazem twarzy. Kagami był niczym pies przewodnik dla Kuroko. Nawet gdy niebieskowłosy się potknął ten złapał go przyciągając do siebie, jakby zamierzał go chronić. Jak Kiyoshi podczas meczu z Kirisaki Daiuchi. Zabawne, że właśnie teraz ich role się odwróciły i to Kuroko zaczął polegać na Kagamim. 
   Pomimo, że Kuroko niczego nie widział to słyszał jak Kagami przekręca klucz w zamku/ Już od progu poczuł zapach świeżych naleśników. 
   - Nie podglądaj! - powiedział Kagami wprowadzając Tetsu do mieszkania. Zamknął drzwi, najprawdopodobniej kopniakiem i skierował się w głąb pomieszczenia. - Nie podglądaj - powtarzał wciąż. - Nie podglądaj!
   - Dobrze, ale żebyś miał ubranie kiedy spojrzę. 
   Taiga nic nie mówiąc odszedł od Kuroko, ale mimo to chłopak nie otworzył oczu bez pozwolenia. Stał w bezruchu dopóki nie usłyszał podekscytowanego głosu Kagamiego.
   - Już możesz. 
   Kuroko powoli zaczął otwierać oczy bojąc się, że Kagami zaraz zmieni zdanie, a on już zobaczy niespodziankę niszcząc jego zamierzenia. Jednak nic takiego się nie wydarzyło, a jego oczom ukazał sie ubogi wystrój salonu Taigi, a zarazem był nieco urozmaicony. Na żyrandolu wisiały serpentyny, a podłoga usłana była różnokolorowymi balonami. Na ławie stała butelka białego wina, dwa kieliszki i stos naleśników, które Kagami pewnie zamówił. Bo przecież nie mógł ich przygotować w te kilka sekund kiedy od niego odszedł... 
   Tetsu z rozchylonymi ustami zsunął torbę z ramienia i podchodząc do stołu odsunął ją na bok. Numer 2 podskakując wesoło natychmiast się z niej wydostał i podbiegł do ławy. Kuroko wciąż wyraźnie nie wierząc w to co widzi podszedł do Kagamiego.
   - Kolacja? - spytał lekko rozbawiony. - Moim prezentem urodzinowym jest kolacja? 
   - Kolacja jest wstępem.
   - Potrzebujesz wstępu by dać mi prezent? - spytał zadowolony z siebie. - Liczę na coś wystrzałowego. 
   - Zamknij się - warknął Kagami siadając przy ławie - I siadaj. 
   Kolacje zjedli niesamowicie szybko, szczególnie Kuroko, który cały się trząsł z podniecenia. A Kagami, który bał się, że ta cała sytuacja może źle wpłynąć na psychikę chłopaka starał się dotrzymać mu tępa. Jednak po raz pierwszy miał z tym niemałe problemy.
   - Zjadłem - oświadczył Kuroo odkładając widelec na talerz. 
   Kagami powoli skończył przeżuwać i nie zdołał powstrzymać uśmiechu, który natychmiast wpełzł na jego twarz. Sięgnął pod ławę i po chwili podniósł się z torebką na prezent trzymaną w dłoni. Postawił ją przed Kuroko i wstał. 
   - Otwórz kiedy wyjdę - oznajmił. 
   - Co? Ale... 
  Nie zdążył dokończyć, bo Kagami już znalazł sie na balkonie. 



~retrospekcja~

   - Daj mu świeczke i czekaj na niego na balkonie - powiedział Kise gdy razem z Kagamim stali na moście opierając sie o barierkę i wpatrując w spokojnie płynącą wodę. Wiatr rozwiewał ich włosy. Aomine biegał dokoła i podśpiewywał. Upił się bardziej niż zwykle. Tym bardziej, że Kagami nigdy nie widział pijanego Daiki. 
   - Przecież tam jest ciemno - mruknął Taiga znudzony. 
   - Właśnie dlatego kupisz mu świeczkę i zapałki - powiedział sięgając do kieszeni. Wyjął z niej zapałki i niewielką świeczkę. Ciekawe czy zawsze nosił je przy sobie... Zapalił świeczkę i postawił ją na barierce. Słaby promień rzucał na jego twarz nierówny cień. - Wyjdziesz na balkon, a on pójdzie za tobą. Na pewno - dodał widząc niepewną minę Kagamiego. - Zapalisz świeczkę, a potem spojrzysz na niego tak... 
   Ryota przechylił głowę i smutnymi oczami spojrzał na usta Kagamiego. Jeżeli tego sposobu używał by zaciągnąć Aomine do łóżka, to chłopak albo musiał mieć stalowe nerwy, albo preferował pozycję na pieska, bo właśnie to przypominała twarz Kise. Ryota przechylał głowę w prawo i w lewo, aż Kagami nie wytrzymał i wybuchł głośnym śmiechem. Teraz blondyn tak bardzo przypominał Numer 2, że wywołał u niego mdłości. Ale to na pewno zadziała na Kuroko. Miłość chłopaka do Numeru 2 zostanie przeniesiona na Kagamiego. Oczywiście jeśli uda mu się opanować tę technikę.
- Patrzcie! - wykrzyknął Aomine wciskając się pomiędzy nich. Położył dłonie na ich dłoniach. - Świeczka. Jakie to romantyczne - rozmarzył się ściskając mocniej trzymane przez siebie dłonie. - My mamy świeczki w sypialni. Prawda, Ryota? 

~koniec retrospekcji~


   - Kagami-kun - powiedział cicho Kuroko, który nagle znalazł się obok Kagamiego na balkonie. Taiga odskoczył od niego z krzykiem. Tetsuya trzymał ogromną świeczkę wielkością dorównującą misce. - Nie zrozum mnie źle, ale to świeczka. Zwykła pomarańczowa świeczka. 
   - To nie zwykła świeczka - mruknął Taiga opierając się o ścianę i psychicznie przygotowując sie do wprowadzenia w życie chorych rad Kise. - To świeczka zapachowa. pachnie pomarańczami... 
   Gdy tylko Kuroko przeniósł wzrok z niespecjalnie trafionego prezentu na Taige, ten natychmiast przechylił głowę rozchylając usta. Spojrzał na dolną część twarzy niebieskowłosego. Przechylał głowę na boki nie odrywając wzroku od ust przyjaciela. 
   - Coś ci się stało? - zapytał Kuroko z troską w głosie. - Wyglądasz jakbyś miał udar... 
   Kagami wybuchł śmiechem. Odepchnął się od ściany i powrócił do barierki. A jednak rady Kise były niedorzeczne, a do tego nieskuteczne. 
   - Nie. Tylko się wygłupiałem - odpowiedział. 
   Tetsuya po raz kolejny spojrzał na otrzymany prezent i po raz kolejny stwierdził: nie było w nim nic wyjątkowego. 
   - Szkoda, że nie mam zapałek... 
   - Ja mam- przerwał mu Kagami sięgając do kieszeni i po chwili wyjmując z niej pudełko zapałek. Podał mu niewielkie pudełeczko.
   - Dzięki. Pomyślałeś o wszystkim. 
   Kilka sekund później między nimi na barierce stała płonąca świeczka. Kuroko powoli przechylił się w stronę Taigi, a ten zrobił to samo. Obaj wypuścili ze świstem powietrze.
   - Miałeś rację, Kagami-kun. Pachnie pomarańczami. 
   - Mówiłem... 
   Kuroko przysunął się jeszcze bliżej i spojrzał od dołu na Kagamiego. Było to naprawdę irytujące. Wzrost chłopaka nie był niesprzyjający jedynie w stosunku do koszykówki. Ale także w związku z jego życiem prywatnym był naprawdę niekorzystny. By go pocałować Taiga musiałby się sporo pochylić i do tego mocno wygimnastykować. 
   - Chcę cie pocałować - pierwszy odezwał się Kuroko. - Ale jestem za niski. 
   - Nie możesz mieć czegoś do czego nie dosięgasz - powiedział Kagami chichocząc. 
   - Czyje to słowa? 
   - Nie wiem. Gdzieś to słyszałem... 
   Przez chwilę znowu stali bez słowa. I już wydawało się że z pocałunku nici gdy Kuroko znów uratował sytuację. jego determinacja była wręcz godna podziwu. 
   - Schylisz się czy mam stawać na palcach? - spytał lekko zirytowany. 
   - Na wszelki wypadek stań na palcach - poradził mu Taiga. - Jesteś strasznie niski. 
   Tetsu przez chwilę wyglądał na obrażonego, ale wręcz natychmiast posłuchał rady Kagamiego i z pełnią gracji wspiął się na palce. W tej samej chwili Kagami znacznie się pochylił, a ich usta spotkały się szybciej niż to planowali. Czyżby Kuroko urósł? Nie, było to wręcz niemożliwe. Muimo to nie dali się wybić z rytmu. Kuroko starał się objąć szyję Kagamiego, ale szybko zdał sobie sprawę z tego, że jest po prostu za niski i objął go w pasie. 
   Wielkie dłonie czerwonowłosego błądziły po plecach Kuroko w poszukiwaniu końca jego niesamowicie długiej koszulki, ale w końcu sie poddały i zatopiły się w jego niebieskich włosach Były niezwykle delikatne i miękkie. Pomimo tak wielu ciekawych rzeczy dziejących się wokół nich to oboje skupiali się głównie na własnych ustach. 
   Najpierw pocałunek był delikatny niczym zwykłe cmoknięcie w policzek, ale z czasem wszystko się zmieniło. teraz usta Kagamiego smakowały desperacją, a Tetsu wciąż truskawkami. Wydawało się, że tak zwyczajny owoc nie może mieć w sobie nic wyjątkowego, a jednak w połączeniu z ustami Kuroko był niesamowity. Truskawka, której Kagami wcześniej nie lubił, teraz stała się afrodyzją. 
    Jedyne co potrafiłoby ich teraz rozdzielić to kaczka lądująca awaryjnie na ich głowach. Ale po pierwsze było to wręcz niemożliwe. A po drugie nie było żadnej gwarancji, ze mogłoby zadziałać. Szczerze mówiąc kaczka prawie by im nie przeszkadzała. W końcu to tylko kaczka mająca gniazdo na ich głowach. najgorsze co mogła zrobić to kupę. Ale nie było żadnej kaczki, a więc kupy także.
   - Strasfnie tfu zimno - powiedział Kagami, ale jego słowa zostały zniekształcone z maski ochronnej na jego ustach, którą były usta Kuroko. 
   - Mafs rafcje - przytaknął Kuroko i nie odstępując siebie na krok wrócili do pomieszczenia zostawiając na balkonie płonącą świeczkę. 
   Już od progu zaczęli gubić ubrania. Pierwsza okazała sie bluzka Kagamiego która wylądowała Bóg wie gdzie. Biały materiał dotychczas zakrywał nadzwyczaj dobrze zbudowany brzuch i ramiona. Jednak teraz dotyk nagiego ciała Taigi lekko onieśmielał Kuroko, który zatrzymał się przy kanapie. Na pewno rozmyślał o tym samym co Kagami, ale żaden z nich pewnie nie spodziewał się, że to nastąpi tak szybko. Stanowczo za szybko... a  może to i dobrze? W końcu od zawsze się kłócili, a teraz... Teraz zamierzali razem spędzić noc.
   - Wolę cię w koszulce, Kagami-kun - przyznał w końcu Kuroko. 
   - Co? Co jest nie tak z moim ciałem?! 
   - Nic... Onieśmielasz mnie. Jesteś umięśniony... Bardzo umięśniony.
   - Nie pierdol głupot, Tetsu - warknął Taiga. - zdejmuj koszulkę, albo zerwę ją z ciebie siłą. 
   - To mogłoby być nawet całkiem zabawne, ale nie skorzystam - powiedział Kuroko naprawdę powoli zabierając się do ściągania koszulki. Niczym wyjątkowo leniwy kot. Ale gdy już to zrobił Kagami stanął przed nim z rozchylonymi ustami i oczami wpatrzonymi w jego tors. 
   - Coś nie tak, Kagami-kun? - spytał nieśmiało Kuroko. 
   Tetsu był taki mały i kruchy, że teraz Taiga bał się go dotknąć, jednak pewna część jego ciała wołała Kagamiego. Namawiała do sprośnych rzeczy i pozbycia się całej garderoby. 
   - Podniecasz mnie - powiedział w końcu. - Chyba zwariowałem, ale chcę cie pocałować. 
   Kuroko z lekkim uśmiechem doskoczył do Kagamiego Ich usta ponownie się odnalazły. A dotyk swoich nagich, rozpalonych ciał, tym razem spodobał się im obojgu. Żaden z nich nie pamiętał drogi z salonu do sypialni, a jednak się w niej znaleźli. 



    Kagamiego obudziły delikatne causy Kuroko, które czuł na całej twarzy. Co prawda były przyjemne, ale Kagami miał łaskotki. Uśmiechnął się lekko i obrócił na drugi bok próbując zniechęcić Kuroko, a jednak mu się to nie udało bo po chwili znów poczuł rozkoszne całusy na twarzy. 
   - Och Kuroko, przestań... 
   Krzyknął i spadł z łóżka na widok ogromnego jęzora penetrującego każdy skrawek jego twarzy. Gdy już znalazł się na podłodze wysunął głowę znad kołdry i spojrzał na dwie pary niebieskich oczu wpatrujących sie w niego z wyrzutem i zarazem rozbawieniem. Kuroko leżał na boku trzymając Numer 2. 
   Kagamiego przeszły dreszcze. Numer 2 lizał go po twarzy, a on uznał to za rozkoszne... Ochyda. 
   - Poważnie myślę nad zakupem klatki i wielkiej kłódki - mruknął wstając.



Kolejny rozdział opowiadania Kuroko x Kagami 
Muszę przyznać, że pojechałam po bandzie. 
Dopiero 2 rozdział a oni już w łóżku. 
No nic...