sobota, 27 września 2014

"Poranek Uśmiechniętych Żab"

One shot
Pairing: Midorima x Akashi



   Gdy Midorima zasiadł za swoim biurkiem w głośnikach było słychać wesołe rechotanie żab, a przed nim stał kubek parującej kawy – oznaczało to, że czas rozpocząć audycję. Zielonowłosy nachylił się do mikrofonu i na znak dany przez dźwiękowca zaczął mówić:
   - Wita was Midorima Shintaro, podczas Poranka Uśmiechniętych Żab! Powtórzę po raz kolejny, że nazwa ta jest całkowicie przypadkowa. A więc od czego zaczniemy? Jest niedzielny poranek, godzina szósta rano, powietrze pachnie świeżymi goframi i kawą, wszyscy jeszcze smacznie śpią i tylko jeden idiota gada do mikrofonu… - westchnął. – Jak zwykle rozpocznę audycję od tego jak przebiegał mój poranek. Wstałem o piątej czterdzieści i uświadamiając sobie po zaledwie kilku sekundach, że dziś jest niedziela i muszę zdążyć do pracy na szóstą by zdać relacje z tego otóż poranka, jednemu idiocie, który woli słuchać mojej paplaniny niż spokojnie spać, zerwałem się z łóżka. Wziąłem szybki, pięciominutowy prysznic i wybiegłem z domu… Oczywiście najpierw się ubierając! Po drodze kupiłem pączka i dzisiejszą gazetę, w ostatnich sekundach kumkania moich porannych żab wbiegłem do studia i rozpocząłem audycję – zaczął kręcić się we wszystkie strony na krześle lekko znudzony własną opowieścią. – Jak zwykle czekała na mnie gorąca kawa… - pociągnął łyk napoju i wyciągnął się na fotelu. – Przypominam, że możecie do mnie dzwonić ze swoimi problemami, wszystkimi. Nawet jeśli wasz kot utknął w toalecie… Co prawda nie pomogę wam go wyciągnąć, ale przynajmniej sprawie, że o tym zapomnicie i będziecie się cieszyć kolejnym, jakże pięknym dniem. – Spojrzał na monitor, nie było żadnych oczekujących telefonów, więc wrócił do zanudzania ludzi swoimi opowieściami, rozkładając gazetę i zaczynając czytać. – Drużyna Serin zwyciężyła Mistrzostwa Zimowe… - zirytowany przekartkował gazetę. – Wielka porażka Pokolenia Cudów… - znowu przekartkował. - Zwycięstwo Szóstego Zawodnika Widmo… Nic ciekawego nie ma w tych gazetach – burknął szukając czegoś ciekawego. - O! Kapitan Pokolenia Cudów jest gejem i molestuje kolegów z drużyny. Prawda czy też plotka?... – zaczął czytać artykuł z zaciekawieniem. – W ostatnim czasie odnotowano dość zagadkowe zachowanie kapitana najbardziej znanej drużyny w ostatnich czasach, zwanego Pokoleniem Cudów… Czy możliwe jest by Akashi S. okazał się gejem? Czy pozwoli by świat poznał jego wstydliwy sekret? W ostatnim czasie do sieci wyciekły dość ciekawe fotki na których Akashi S. obściskuje się w szatni z jednym z zawodników własnej drużyny. Zarówno Akashi S. jak i Kise R. twierdzą, że jest to jedno wielkie nieporozumienie, a kapitan drużyny chciał być jedynie pomocny i pomóc koledze zdjąć za małą bluzkę, którą Kise R. miał reprezentować jako model… Nikt nie jest pewien komu powinien wierzyć. Możliwe jest także, ze wszyscy zawodnicy Pokolenia Cudów wciąż utrzymują bardzo intymne stosunki… Jednym słowem śledztwo trwa! Kto okaże się kolejną ofiarą wciąż niewyżytego kapitana drużyny?... Aomine D.? Murasakibara A.? A może dość zagadkowy Midorima S.? – Midorima niemal krzyknął odrzucając gazetę na bok. – Dla jasności… Nie jestem zagadkowy, ani nie zamierzam zostać niczyją  seksualną ofiarą. Choć może Akashi rzeczywiście lubi się zabawić… Kto wie, kto wie… - zaśmiał się. – A co wy o tym sądzicie? Czekam na wasze telefony i błyskotliwe przemyślenia!
   Po chwili zaczęły dzwonić telefony, a Midorima omal nie spadł z krzesła, przygotował się już na to, że jak zwykle będzie musiał puścić w radiu kolejny nudny kawałek, a tymczasem na monitorze pokazało się kilka numerów telefonów. Dźwiękowiec szybko połączył go z jednym z nich.
   - Mamy pierwszego słuchacza! Aplauz proszę! – nawet sam nie zaklaskał. – Jak się nazywasz?
   - Steve – odpowiedział.
   - A więc witaj Steve! Masz jakieś błyskotliwe przemyślenia, którymi byś chciał się z nami podzielić, Steve?
   - Akashi to niezłe ciacho… Masz szczęście Midorima, że był twoim kapitanem. Sam chętnie bym z nim świntuszył…
   Midorima natychmiast się rozłączył, zanim Steve się rozgadał.
   - Co cóż… Wygląda na to, że nasz pierwszy słuchacz był wyjątkowo napalonym gejem… Wybacz Steve… Halo? Kolejny telefon… Jak się nazywasz?
   - Lucy – odpowiedziała kobieta. – I nie wierzę, żeby Akashi był gejem! Przecież jest taki słodki i niewinny… - Midorima był wręcz pewien, że kobieta się teraz uśmiecha. – Byłeś z nim w drużynie Midorima! Musisz wiedzieć czy on naprawdę jest… No wiesz.
   Midorima się zaśmiał.
   - Byłem z nim w drużynie, to prawda. Jednak wtedy nie wykazywał zainteresowania moją osobą, chociaż byłem niesamowicie seksowny. Możliwe jest, że gimnazjum go zmieniło, a strata ukochanej drużyny sprawiła, że nagle stał się gejem – prychnął. – Jak niektórzy nie utrzymuję z Akashim intymnych stosunków, a nawet się nie widujemy. I nie moje zdanie się tu liczy, lecz wasze. Dowidzenia Lucy. – Rozmasował skronie wyraźnie zmęczony już pierwszymi telefonami, a one wciąż nie przestawały dzwonić. – Mamy kolejnego słuchacza. Mam nadzieję, że twoje przemyślenia będą nieco bardziej błyskotliwe niż ostatnie… Jak ci na imię?
   - Midorima, zabiję cię – odezwał się spokojny głos po drugiej stronie słuchawki, a chłopak wyprostował się wyraźnie zaciekawiony, na fotelu.
   - Akashi! Jak miło cię słyszeć, stary homoseksualny druhu – zaśmiał się. – Myślałem, że śpisz o tej porze…
   - Spałem – burknął. – Jednak obudził mnie telefon Kise, który kazał mi włączyć natychmiast radio. Teraz już rozumiem co miał na myśli, mówiąc, że po naszej rozmowie będziesz martwy. Miał rację.
   - Naprawdę jesteście kochani – jęknął słodko. – Wszyscy słuchacie mojej audycji… Chyba się zakocham.
   - Zamknij się. I przestań rozmawiać o mojej orientacji seksualnej w czasie audycji.
   - Och Akashi, zero w tobie poczucia humoru.
   - Będzie zabawnie, kiedy zjawię się w studiu i postaram się ciebie zabić – powiedział ostro i natychmiast się rozłączył.
   - A wiec Akashi teraz jedzie do mojego studia, żeby móc mnie własnoręcznie zabić… - zaśmiał się. – Będziecie świadkami pierwszego i ostatniego zabójstwa na żywo! A teraz czekam na kolejne telefony. Witam kolejnego słuchacza.
   - Nie boisz się Akashiego? – spytał nawet się nie przedstawiając. – Akashi chyba nie jest osobą, która potrafi panować nad gniewem… - stwierdził.
   - Czuje się bezpieczny dopóki nie weźmie ze sobą nożyczek… – mruknął ironicznie i połączył się z kolejnym słuchaczem.
   - Jesteś gejem? – spytał mężczyzna.
   - Nie, nie jestem gejem! Skąd w ogóle takie pytanie?!
   - Sam jestem gejem, a ty wydajesz się niesamowicie seksowny… Jeśli chcesz mogę podać miejsce i godzinę spotkania, jeśli masz ochotę na szybki numerek…
   Rozłączył się.
   - Ludzie błagam, to nie jest Hot Linia, tylko Poranek Uśmiechniętych Żab! Więc jeśli zamierzasz mi złożyć propozycje seksu, lub rozmawiać na temat seksu najlepiej w ogóle nie dzwoń. Mogę wam podać mój numer telefonu – dodał lekko rozbawiony, przyciszonym głosem. - Specjalnie dla nielicznych mogę zacząć prowadzić Hot Linie i rozbierać się przed mikrofonem, będzie to rozrywka dla nielicznych…
   Kolejny telefon.
   - Boże Midorima, podniecasz mnie…
   - To był pierwszy słuchacz, który wpisał się na listę osób, które chcą się ze mną przespać. Od zawsze wiedziałem, że jestem niesamowicie uroczy, ale to już przesada.
   Kolejny telefon.
   - Nie rozumiem całego tego zainteresowania tą sytuacją… Może i Akashi jest gejem, ale to jego sprawa, nie powinieneś o tym mówić w radiu.
   - Wiem tyle co ty – prychnął. – Czy Akashi jest gejem czy nie mało mnie obchodzi. Wszystko jest wyreżyserowane, ty też dzwonisz po wcześniejszym spotkaniu z moim reżyserem. Podobnie jak Akashi zanim się do mnie wybrał został niemal napadnięty przez mojego reżysera. A moi scenarzyści to prawdziwi idioci. I nawet to zostało przez nich napisane! Nie… To dodałem od siebie. Pewnie za to wylecę – rozłączył się. – Jeżeli tylko na tyle was stać, to chyba zaczynam wątpić w moich słuchaczy…
   Zamierzał coś jeszcze dodać, ale nie zdążył bo zagłuszył go huk otwieranych drzwi, w których stał Akashi.
   - Zabiję cię, Shintaro… - powiedział ostro zmierzając w jego stronę, w ręku trzymał nożyczki.
   - Jak widać Akashi posiada prędkość wiatru i zjawił się u mnie zadziwiająco szybko, niestety z nożyczkami. Przygotowaliście już popcorn? Będzie ciekawie… - odwrócił się w stronę czerwonowłosego. – Po co te nerwy, Akashi? – spytał.
   Chłopak nic nie odpowiedział jedynie rzucił nożyczkami w Midorimę, ale chłopak w odpowiednim momencie się schylił, a nożyczki wbiły się w obrazek wiszący na ścianie. Zielonowłosy wyprostował się i zagwizdał z uznaniem.
   - No proszę… - powiedział. – Akashi właśnie uśmiercił mój ulubiony obrazek…
   - Chciałem uśmiercić ciebie – burknął oburzony chłopak.
   - Cóż… w takim razie mogę ci polecić dobre zajęcia strzelnicze… Może twój cel odrobinę się poprawi, słonko.  
   - Zamknij się! – krzyknął, a jego policzki przybrały kolor podobny do jego włosów. – I nie nazywaj mnie słonkiem…
   - Bo to cię podnieca? – spytał obojętnie, wskazując na jego krocze.
   Akashi zrobił się niemal purpurowy na twarzy i rzucił z pięściami na chłopaka, jednak bezskutecznie bo Midorima złapał go mocno za nadgarstki i wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu.
   - Kolejna próba Akashiego spełzła na niczym… - zakomunikował. – A ja wciąż żyję.
   - Zamknij się! – krzyknął próbując się wyrwać i zrobił to, ale odrobinę za późno. Stracił równowagę i przewrócił się do tyłu upadając na podłogę. Midorima także stracił równowagę i z krzykiem spadł z krzesła, lądując prosto na Akashim. Ich usta się zetknęły, ciała stworzyły jedną całość. Zaskoczony Akashi niepewnie poruszył ustami pogłębiając pocałunek. Nie wiedział czemu to zrobił. Przecież przed chwilą chciał zabić Midorima za to, że mówi w radiu o tym, że jest gejem, a tym czasem Midorima miał racje… Akashi był gejem.
   Midorima odsunął się od niego szybko i oparł na rękach przyglądając się mu uważnie. Ściągnął brwi i rozchylił lekko usta, wydawał się być jednocześnie zły, ale też ucieszony.
   - Czyli jesteś gejem – powiedział dość głośno by jego słuchacze mogli go usłyszeć. Niech się zastanawiają co wydarzyło się przed tymi słowami…
   - Tak – odpowiedział równie głośno. – Ty też, bo ci się podobało – wyszczerzył zęby w uśmiechu.
   - Akashi zamknij się! Niszczysz mi reputację – burknął robiąc się czerwony na twarzy.
   - Sam ją zniszczyłeś – całując mnie – odpowiedział słodko i zanim zielonowłosy zdołał zaprzeczyć znów o pocałował wsuwając dłonie pod jego koszulkę…

czwartek, 18 września 2014

Dangers&Dragons cz.2





   - Kagami-kun! – odezwał się Kuroko. – Tak nie można.
   Kagami się jedynie zaśmiał.
   - Oczywiście, że można! To tylko głupia gra – prychnął.
   - Idź stąd – burknął Midorima poprawiając okulary.
   - Przestańcie – powiedział Kagami. – To tylko gra! Nie ma znaczenia kto zginie, bo to tylko gra! A uśmiercając Riko jedynie wyświadczyłem wam przysługę!
   - Jeśli to tylko gra to po co w nią grasz?
   Kagami prychnął jakby odpowiedź była oczywista.
   - Żeby was zdenerwować – odpowiedział rozbawiony. – Akashi śmiesznie rusza nosem gdy się zdenerwuje…
   Akashi spojrzał na Kagamiego całkowicie wkurzony, a jego nozdrza zaczęły komicznie się poruszać. Niczym skrzydła motyla. Kagami zaśmiał się głośno i wskazał na czerwonowłosego.
   - Właśnie o tym mówiłem – stwierdził z szerokim uśmiechem. – Komiczne, prawda? – spytał rozglądając się dookoła, nikt jednak mu nie odpowiedział i nikt nie zaczął się śmiać. Wszyscy mieli wręcz śmiertelnie poważne miny. Bo kto by chciał zadzierać z Akashim. Z naprawdę wkurzonym Akashim, Kagami mógł się jedynie modlić, że chłopak nie wziął ze sobą dzisiaj nożyczek… Ale Akashi jedynie odetchnął głęboko i uśmiechnął się.
   - Jako mistrz gry – zaczął – posiadam ten przywilej, że mogę kazać ci stąd wyjść – posłał mu szeroki uśmiech. – Więc jak myślisz? Co teraz każę ci zrobić?
   - Wyjść – powiedział Kagami, ale nie wydawał się być ani trochę zawiedziony. Wstał i podszedł do drzwi. – Żegnam wszystkich… - posłał im chytry uśmiech. – Słodkich koszmarów – posłał im całuska i otworzył drzwi.
   - Czekaj! – zatrzymał go Kise. – Oddaj mi mój nóż…
   - Niech pomyślę… - stwierdził przytykając palec do ust i udawał, że się zastanawia. – Jak go chcesz to sobie weź – powiedział z łobuzerskim uśmiechem. – Żegnam – i wyszedł trzaskając za sobą drzwiami.
   Nikt się nie cieszył. Miny wszystkich w pomieszczeniu były niepewne. Akashi przyglądał się Kise, który wyglądał jakby zaraz miał się rozpłakać. W końcu stracił nóż, którego zdobycie zabrało mu większą połowę życia! To nie żarty! O dziwo to Aomine przerwał niezręczną ciszę.
   - Kise, odzyskamy twój nóż – powiedział kładąc rękę na jego ramieniu i zerknął po twarzach wszystkich graczy, nikt nie wyglądał na ucieszonego jego słowami i Najwyraźniej nikt nie zamierzał pomóc mu w kontynuowaniu jego przemowy… - Musimy znaleźć pegaza – wypalił zadziwiając wszystkich zarazem swoją pomysłowością jak i bezmyślnością… no i oczywiście tym, że rozumowuje jak sześcioletnia dziewczynka kochająca księżniczki, buciki i koniki. – Gdzie możemy znaleźć pegaza? Akashi? – zerknął chłopaka.
   - Nie, nie, nie, nie i nie – powiedział unosząc bezradnie ręce. – Jestem mistrzem gry i jestem bezstronny, pamiętasz?
   - Niestety tak – burknął. – Dzięki tobie musimy teraz szukać pegaza…
   Ale po cholerę ci pegaz, Aominecchi?!
   - Wybacz – powiedział Akashi niezbyt szczerze i schylił lekko głowę. – Jestem obiektywny…
   - Wielka szkoda, że w łóżku jesteś subiektywny – warknął rozsiadając się wygodnie na krześle.
   Zarówno Akashi jak i Kise zaniemówili. Ryota otworzył szeroko usta, wyglądał teraz jak ryba wyciągnięta z wody, niezdarnie je otwierając i zamykając. Patrzył to na Akashiego to na Aomine z niedowierzaniem i złością, której najwyraźniej nie zamierzał ukrywać… Chociaż może tak będzie zabawniej.
   - Aominecchi!!! – wrzasnął w końcu, a ciemnowłosy był pewien, że ten jakże kobiecy krzyk będzie prześladował go do końca życia… - Czy w tym pomieszczeniu jest choć jedna osoba z którą nie spałeś?! Ale szczerze…
   Szczerze, Kise albo zgłupiał pod wpływem złości, albo nie wypił rano ziółek jeśli sądził, że Aomine będzie z nim szczery… Chłopak zaczął się bezradnie rozglądać po pomieszczeniu, błądząc  spojrzeniem od twarzy do twarzy. Ostatecznie tylko zachichotał.
   - Aominecchi! – popędził go Kise.
   - Ja… - zaczął powoli. – Momoi! – wykrzyknął nagle. – Nigdy nie spałem z Momoi!
   Różowowłosa spojrzała na niego groźnie.
   - Spałeś – uświadomiła mu.
   - Co?! – jęknął. – Spałem…?
   - Spałeś. Ale byłeś tak pijany, że prawdopodobnie nawet nie wiedziałeś, że to ja – mruknęła. – Nawet chyba nie wiedziałeś, że jestem kobietą…
   - Co?! – jęknął znowu Aomine. – Musiałem wiedzieć, że jesteś kobietą… Musiałem wiedzieć z której strony wsadzać… - szepnął wyraźnie zdruzgotany.
   - Nie – powtórzyła ostro. – Spytałeś mnie gdzie mam penisa.
   - A więc to ty byłaś tym kastratem… - westchnął układając sobie wszystko w głowie.
   Chyba wszyscy już zapomnieli o pegazie, którego chciał znaleźć Aomine, teraz głównym tematem była Momoi i jej zadziwiający (według Aomine) brak penisa. Aomine podobnie jak Momoi był cały czerwony na twarzy. A śmiech kolegów z drużyny najwyraźniej nie dodawał mu otuchy. Miał ochotę zapaść się pod ziemię, ale niestety było to niemożliwe.
   - Czyli spałeś ze wszystkimi – powtórzył Kise jakby był w transie. – Nawet z Murasakibarą… - powiedział z odrazą patrząc jak chłopak zajada się chipsami.
   - Tak… – potwierdził Aomine. – Ale ty jesteś najlepszy… – dodał jakby to miało coś pomóc. 
   - Zamknij się – mruknął blondyn. – Mówisz tak, żebym nie był na ciebie zły.
   - Nie! Naprawdę – jęknął i spojrzał na Akashiego. – Akashi jest gościem za dużo języka, cały czas krytykował to co robię i mnie poprawiał, a sam tylko leżał – spojrzał groźnie na chłopaka. – Murasakibara miał zawsze lepkie ręce… - wzdrygnął się gdy przypomniała mu się chwila gdy olbrzym przykleił się do jego penisa… I niestety nie użył do tego Super Glu… - Midorima zawsze miał w łóżku szczęśliwy przedmiot! Czułem się jak w trójkąciku i jedna osoba zawsze była odrzucana na bok… Wolę nie mówić o tym która…
   - To był Aomine – uświadomił wszystkim Midorima ze złowieszczym uśmiechem.
   - Dziękuję ci Midorima za dopełnienie mojej opowieści – powiedział z uśmiechem, ale w głębi trząsł się z wściekłości. – Kuroko… Boże to było najgorsze. Sypiając z nim czułem się jakbym każdego dnia się masturbował a nie uprawiał seks. Co prawda ta masturbacja była świetna, ale nie byłem pewien czy Kuroko w ogóle w tym uczestniczył… Kagami był za silny. Wiedział, że lubię dominować, ale zawsze odbierał mi tą przyjemność! Podrób jeden… - warknął. – A Momoi… cóż niewiele pamiętam, ale nie ma penisa. To ją wyklucza na wstępie. – Przeniósł wzrok na Kise. – Więc widzisz. Jesteś najlepszy, kochanie.
Kise siedział z szeroko otwartymi ustami. Zaniemówił. I jeszcze nie wiedział czy powodem tego było to, że jest najlepszym kochankiem Aomine czy to, że Aomine spał już z niemal każdym na tej planecie.
   - Daj spokój – powiedział Kuroko patrząc uważnie na Aomine. – I, że to niby Kise ma być tym najlepszym? Blondyn, a do tego model? Musi być coś co cię w nim denerwuje.
   - Właśnie – poparł niebieskowłosego Kise choć bardzo chciał by chłopak się zamknął i pozwolił nacieszyć się mu tym, że jest numerem jeden. Rzadko się to zdarzało…
   Aomine zerknął na Kuroko, a potem na Kise i przygryzł delikatnie wargę.
   - No dobrze - powiedział cicho. – Denerwuje mnie ta jego pedalska szminka, której ciągle używa…
   - To nie pedalska szminka! – oburzył się Ryota. – To bardzo męski błyszczyk!
   - No to denerwuje mnie ten twój bardzo męski błyszczyk!
   Kise posłał mu zabójcze spojrzenie i odwrócił się obrażony. Atmosfera z całą pewnością się popsuła.
   - Proponowałbym, żebyśmy powrócili do gry… - powiedział cicho Murasakibara, a jego słowa należały do najmądrzejszych jakie kiedykolwiek wypowiedział.
   Akashi odchrząknął i poprawił się na krześle.
   - Miecz został wam odebrany, zostaliście z niczym, a nagi sześćdziesięcioletni mężczyzna o imieniu Kagami zapewne chce was teraz zabić za… Za całokształt – wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechem.
   - Akashi! – krzyknął, tak krzyknął, Kuroko patrząc z wyrzutem na chłopaka, jednak niewiele to pomogło, bo czerwonowłosy nie przestał się uśmiechać.
   - Midorima, co robisz? – spytał patrząc na zielowłosego.
   - Zna ktoś jakąś elfie tawernę? – spytał rozglądając się po pomieszczeniu. Zawsze był jednym z mądrzejszych z ich paczki. – Elfy na pewno mają pegaza…
   Ręka Momoi natychmiast wystrzeliła w górę – kto by się spodziewał.
   - Ja znam – powiedziała zadowolona.
   - Tak więc wybraliście się do elfiej tawerny. Przeszliście góry, lasy, rzeki, poznaliście się dużo głębiej… - wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu. – W końcu doszliście do elfiej tawerny… Gdzie przygarbione gnomy roznoszą piwo, w powietrzu unosi się zapach cygar, a jeden z gnomów łypie na was wściekle i mówi w języku gnomów… Co robicie?
   - Czy ktoś z was zna język gnomów? – spytał Aomine.
   - Ja. – Powiedział cicho Kuroko i spojrzał na Akashiego, który się zgarbił i naprawdę teraz przypomniał małego wstrętnego gnoma… Nie, on zawsze przypomniał małego wstrętnego gnoma, ale teraz przeszedł sam siebie. – Możesz nam pomóc? – spytał patrząc uważnie na czerwonowłosego.
   - W czym, kochaniutki? – spytał skrzeczącym głosem.
   - Szukamy pegaza, żeby móc odnaleźć nagiego sześćdziesięciolatka o imieniu Kagami, zabrał Wujkowi Timonowi – po raz pierwszy użył imienia ich wymyślonych postaci – miecz, którego zdobycie zajęło mu dziesięć lat. Mógłbyś nam pomóc?
   Akashi zatarł dłonie wyraźnie podekscytowany.
   - Oczywiście. Jednak nie za darmo… - obrzucił Kuroko spojrzeniem pełnym pożądania.
   - Nie mamy pieniędzy – uświadomił mu nieśmiało chłopak spuszczając wzrok.
   - Wiem – odparł tajemniczo. – Możesz zapłacić w naturze…
   Zanim ktokolwiek zdążył odpowiedzieć Akashi wstał i pociągnął Kuroko za sobą, potem oboje wyszli z pomieszczenia.
   - Ta gra przestaje przypominać grę… - szepnął Murasakibara wciąż się obżerając.
   Po ponad dziesięciu minutach Akashi i Kuroko wrócili i bez słowa zajęli swoje miejsca.
   - Kunegunda udał się wraz z gnomem na zaplecze… Zza drzwi było słychać dziwne odgłosy… Oboje wrócili po kilku minutach. Kunegunda miał potargane włosy i wypieki na policzkach… Gnom uśmiechał się szeroko i zacierał ręce z zadowolenia.
   - Wiem gdzie znaleźć pegaza – powiedział Kuroko lekko speszony.
   - Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy… - zaskrzeczał Akashi. – A teraz idźcie zanim zmienię zdanie i was wszystkich pozabijam!
   - Wychodzicie z elfie tawerny i udajecie się w miejsce, które gnom wskazał Kunegundzie… Wszyscy jesteście podekscytowani i zazdrośni, że to nie wy znaliście język gnomów… -wyszczerzył zęby w uśmiechu.

…TO BE CONTINUED