ŚWIECZKA ZAPACHOWA
Pairing: Kagami x Kuroko
- A oto nasz Słodki Duet - rozległ się za ich plecami głos Aomine. Czy ten leniwy koleś zawsze musiał się pojawiać wtedy kiedy nikt się go nie spodziewał? Że też chciało mu się podnieść z łóżka... A jednak tu stał i wydawał się bardziej irytujący niż zwykle. Jednak Kuroko nie widział sensu w tym, żeby pojawiał się tu podczas treningu. - Denerwuje mnie tylko to, że tak bardzo mnie przypominasz Kagami-kun.
- Co ty tu do diabła robisz?! - wrzasnął Kagami ignorując lecącą w jego stronę piłkę, która przeleciała obok niego i wypadła za boisko.
- Taiga!!! - wrzasnął Hyuga.
- Przyszedłem zobaczyć wasz trening - powiedział rozpromieniony i włożył ręce do kieszeni jakby właśnie usłyszał: Czuj się jak w domu.
- To nie jest odpowiedni moment! - krzyknął Kagami już całkowicie odciągnięty od meczu.

- Dlaczego? - przeraził się sarkastycznie Aomine. - Czyżbyś właśnie przegrywał? Tetsu gra w przeciwnej drużynie? O tak, mam dreszcze! Ciary na całym ciele. Nawet w małym palcu u nogi! Świetnie, że przyszedłem - stwierdził zacierając ręce. - Takiego wydarzenia nie można przegapić.
- Nie - powiedział Kagami już zadziwiająco spokojnie. - gramy w tej samej drużynie.
- Oczywiście! Kto by śmiał rozdzielić Kagamiego i jego cień? Na razie wyjątkowo słaby cień... Mam nadzieję, że wiesz o czym mówię... - spojrzał na czerwonowłosego spod przymrużonych powiek. Jego rzęsy rzucały długie cienie na jego policzki. - Im jaśniejsze światło tym...
- Wiem. Wiem. Wiem - Warknął zirytowany Taiga. - Jak ja dużo wiem! - westchnął. - Doskonale to pamiętam i nie ma takiej potrzeby byś znów mi to przypominał. Im jaśniejsze światło tym silniejszy cień. Cień nigdy nie pokona światła... Bla, bla, bla.
- Coś w ten deseń - stwierdził krzywiąc się znacznie. - Chciałbym zobaczyć jak gracie jeden na jednego. Ale to chyba byłoby niemożliwe. Tylko bezsensownie wyrywalibyście sobie piłkę. Może nawet przypominałoby to zabawę w kotka i myszkę... A szkoda. To mogłaby być całkiem interesująca rozgrywka.- Westchnął i wskazał na ławkę. - Pozwolicie, że usiądę. Na dworze w styczniu jest wyjątkowo zimno.

- Dlaczego go jeszcze stąd nie wyrzuciliśmy? - spytał Kagami odwracając się do Kuroko, który wyraźnie był zaskoczony, że zadał to pytanie właśnie jemu.
- Bo uczysz się nad sobą panować - wytłumaczył cicho.
- To było pytanie retoryczne! - warknął krzyżując ręce na piersi. - Nie liczyłem na pouczenie...
- Jesteście jak Romeo i Julia - powiedział zafascynowany Aomine, który już zagrzał sobie miejsce na ławce. - Ja ogień i lód! Jak pies i kot! Jak gałka lodów czekoladowych i pistacjowych!
- Mam nadzieję, że jestem pistacjowymi - powiedział Kuroko tak cicho, że nikt oprócz niego nie miał szans go usłyszeć.
- Nasz Słodki Duet - uśmiechnął się szeroko. - Bez was mecz byłby nudny. Liczę, że w tym roku nie poddacie się tak łatwo i wytrwacie do Inter High. Naprawdę mam ochotę z tobą znów zagrać, Kagami-kun.
- Przyszedłeś tylko po to by nam uświadomić jak słabi jesteśmy? Chyba moja nauka panowania nad sobą może zostać przeniesiona na jutro...
- Wręcz przeciwnie! Chcę uświadomić wam, że was szanuję i szkoda by było się z wami tak wcześnie pożegnać.
- Naprawdę doceniamy twój trud Aomine - burknął Kagami z kompletnym brakiem szacunku - ale lepiej będzie kiedy już sobie pójdziesz.
- Nie ma takiej opcji! Chce zobaczyć mecz. A poza tym w hotelu nie ma nic ciekawego...
- Od kiedy szukasz rozrywki, Daiki? - zirytował się Kagami.
- Odkąd mnie pokonałeś.
- Mieszkasz w hotelu? - zdziwił się Kuroko.
- Szukam mieszkania i na razie...
Nie zdołał dokończyć, bo przerwał mu gwizdek Riko.
- Tetsuya! Taiga! Wracajcie do gry!
- Całe szczęście, że Aomine zdecydował się wrócić do hotelu - stwierdził Kagami.
Razem z Kuroko i resztą drużyny znajdował się w szatni. Właśnie zdjął koszulkę z nazwą szkoły i niespecjalnie się śpieszył by założyć czystą koszulkę. jedynie kręcił się po szatni wymachując rękami i mówiąc o Aomine różne niepochlebne rzeczy. W końcu Kuroko miał już dość i biorąc torbę z Numerem 2 w środku wyszedł z szatni.
- Kagami-kun, co ty wyprawiasz? - spytał Kuroko gdy wbrew własnej woli został przerzucony przez ramię Kagamiego i wręcz zmuszony do opuszczenia szkoły. Taiga bez żadnego wysiłku wyniósł przyjaciela z terenu szkoły i skierował się z nim w stronę swojego domu. - Co ty wyprawiasz? - powtórzył.
- Mam dla ciebie niespodziankę.
- Niespodziankę?
- Tak, idioto.
- Ale...
- Masz dzisiaj urodziny - wytłumaczył mu Kagami, bo niebieskowłosy wydawał się szczególnie zaskoczony tą wiadomością. Czy on naprawdę mógł zapomnieć o własnych urodzinach? Ale gdy tylko się odezwał rozwiał wszelkie wątpliwości Kagamiego.
- Sądziłem, że niespodzianki powinny być niespodziankami, a są niespodziankami gdy są niespodziewane.
- Zamknij się Tetsu! Z dużo niespodzianek w jednym zdaniu - warknął Kagami podrzucając lekko chłopaka wiszącego na jego ramieniu. Oczywiście wytłumaczył to potem turbulencjami.
Po kilku minutach drogi znaleźli się pod domem Kagamiego i naprawdę zadziwiające było to, że Taiga ciężko dyszał, a Kuroko z szerokim uśmiechem wylądował na ziemi. Starał się nie patrzeć na ludzi, którzy byli niesamowicie zainteresowani chuderlawym chłopakiem niesionym przez takiego olbrzyma jak Kagami - oczywiście lepiej by było gdyby ten się o niczym nie dowiedział. Tetsuya chyba po raz pierwszy w życiu był obiektem tak wielkiego zainteresowania.
Kagami spojrzał uważnie na przyjaciela.
- Zamknij oczy - polecił.
- Co? - przeraził się Kuroko. - Nie chcę!
- Trudno - mruknął Kagami i szybko stanął za przyjacielem zasłaniając mu oczy ogromną ręką.
- Puszczaj mnie! - krzyczał Kuroko w drodze na górę.
Taiga za każdym razem mówił mu gdy na jego drodze pojawiała się stopień lub gdy jeden z sąsiadów postanowił udać sie na spacer i mijał ich z zaniepokojonym wyrazem twarzy. Kagami był niczym pies przewodnik dla Kuroko. Nawet gdy niebieskowłosy się potknął ten złapał go przyciągając do siebie, jakby zamierzał go chronić. Jak Kiyoshi podczas meczu z
Kirisaki Daiuchi. Zabawne, że właśnie teraz ich role się odwróciły i to Kuroko zaczął polegać na Kagamim.
Pomimo, że Kuroko niczego nie widział to słyszał jak Kagami przekręca klucz w zamku/ Już od progu poczuł zapach świeżych naleśników.
- Nie podglądaj! - powiedział Kagami wprowadzając Tetsu do mieszkania. Zamknął drzwi, najprawdopodobniej kopniakiem i skierował się w głąb pomieszczenia. - Nie podglądaj - powtarzał wciąż. - Nie podglądaj!
- Dobrze, ale żebyś miał ubranie kiedy spojrzę.
Taiga nic nie mówiąc odszedł od Kuroko, ale mimo to chłopak nie otworzył oczu bez pozwolenia. Stał w bezruchu dopóki nie usłyszał podekscytowanego głosu Kagamiego.
- Już możesz.
Kuroko powoli zaczął otwierać oczy bojąc się, że Kagami zaraz zmieni zdanie, a on już zobaczy niespodziankę niszcząc jego zamierzenia. Jednak nic takiego się nie wydarzyło, a jego oczom ukazał sie ubogi wystrój salonu Taigi, a zarazem był nieco urozmaicony. Na żyrandolu wisiały serpentyny, a podłoga usłana była różnokolorowymi balonami. Na ławie stała butelka białego wina, dwa kieliszki i stos naleśników, które Kagami pewnie zamówił. Bo przecież nie mógł ich przygotować w te kilka sekund kiedy od niego odszedł...
Tetsu z rozchylonymi ustami zsunął torbę z ramienia i podchodząc do stołu odsunął ją na bok. Numer 2 podskakując wesoło natychmiast się z niej wydostał i podbiegł do ławy. Kuroko wciąż wyraźnie nie wierząc w to co widzi podszedł do Kagamiego.
- Kolacja? - spytał lekko rozbawiony. - Moim prezentem urodzinowym jest kolacja?
- Kolacja jest wstępem.
- Potrzebujesz wstępu by dać mi prezent? - spytał zadowolony z siebie. - Liczę na coś wystrzałowego.
- Zamknij się - warknął Kagami siadając przy ławie - I siadaj.
Kolacje zjedli niesamowicie szybko, szczególnie Kuroko, który cały się trząsł z podniecenia. A Kagami, który bał się, że ta cała sytuacja może źle wpłynąć na psychikę chłopaka starał się dotrzymać mu tępa. Jednak po raz pierwszy miał z tym niemałe problemy.
- Zjadłem - oświadczył Kuroo odkładając widelec na talerz.
Kagami powoli skończył przeżuwać i nie zdołał powstrzymać uśmiechu, który natychmiast wpełzł na jego twarz. Sięgnął pod ławę i po chwili podniósł się z torebką na prezent trzymaną w dłoni. Postawił ją przed Kuroko i wstał.
- Otwórz kiedy wyjdę - oznajmił.
- Co? Ale...
Nie zdążył dokończyć, bo Kagami już znalazł sie na balkonie.
~retrospekcja~
- Daj mu świeczke i czekaj na niego na balkonie - powiedział Kise gdy razem z Kagamim stali na moście opierając sie o barierkę i wpatrując w spokojnie płynącą wodę. Wiatr rozwiewał ich włosy. Aomine biegał dokoła i podśpiewywał. Upił się bardziej niż zwykle. Tym bardziej, że Kagami nigdy nie widział pijanego Daiki.
- Przecież tam jest ciemno - mruknął Taiga znudzony.
- Właśnie dlatego kupisz mu świeczkę i zapałki - powiedział sięgając do kieszeni. Wyjął z niej zapałki i niewielką świeczkę. Ciekawe czy zawsze nosił je przy sobie... Zapalił świeczkę i postawił ją na barierce. Słaby promień rzucał na jego twarz nierówny cień. - Wyjdziesz na balkon, a on pójdzie za tobą. Na pewno - dodał widząc niepewną minę Kagamiego. - Zapalisz świeczkę, a potem spojrzysz na niego tak...
Ryota przechylił głowę i smutnymi oczami spojrzał na usta Kagamiego. Jeżeli tego sposobu używał by zaciągnąć Aomine do łóżka, to chłopak albo musiał mieć stalowe nerwy, albo preferował pozycję na pieska, bo właśnie to przypominała twarz Kise. Ryota przechylał głowę w prawo i w lewo, aż Kagami nie wytrzymał i wybuchł głośnym śmiechem. Teraz blondyn tak bardzo przypominał Numer 2, że wywołał u niego mdłości. Ale to na pewno zadziała na Kuroko. Miłość chłopaka do Numeru 2 zostanie przeniesiona na Kagamiego. Oczywiście jeśli uda mu się opanować tę technikę.
- Patrzcie! - wykrzyknął Aomine wciskając się pomiędzy nich. Położył dłonie na ich dłoniach. - Świeczka. Jakie to romantyczne - rozmarzył się ściskając mocniej trzymane przez siebie dłonie. - My mamy świeczki w sypialni. Prawda, Ryota?
~koniec retrospekcji~
- Kagami-kun - powiedział cicho Kuroko, który nagle znalazł się obok Kagamiego na balkonie. Taiga odskoczył od niego z krzykiem. Tetsuya trzymał ogromną świeczkę wielkością dorównującą misce. - Nie zrozum mnie źle, ale to świeczka. Zwykła pomarańczowa świeczka.
- To nie zwykła świeczka - mruknął Taiga opierając się o ścianę i psychicznie przygotowując sie do wprowadzenia w życie chorych rad Kise. - To świeczka zapachowa. pachnie pomarańczami...
Gdy tylko Kuroko przeniósł wzrok z niespecjalnie trafionego prezentu na Taige, ten natychmiast przechylił głowę rozchylając usta. Spojrzał na dolną część twarzy niebieskowłosego. Przechylał głowę na boki nie odrywając wzroku od ust przyjaciela.
- Coś ci się stało? - zapytał Kuroko z troską w głosie. - Wyglądasz jakbyś miał udar...
Kagami wybuchł śmiechem. Odepchnął się od ściany i powrócił do barierki. A jednak rady Kise były niedorzeczne, a do tego nieskuteczne.
- Nie. Tylko się wygłupiałem - odpowiedział.
Tetsuya po raz kolejny spojrzał na otrzymany prezent i po raz kolejny stwierdził: nie było w nim nic wyjątkowego.
- Szkoda, że nie mam zapałek...
- Ja mam- przerwał mu Kagami sięgając do kieszeni i po chwili wyjmując z niej pudełko zapałek. Podał mu niewielkie pudełeczko.
- Dzięki. Pomyślałeś o wszystkim.
Kilka sekund później między nimi na barierce stała płonąca świeczka. Kuroko powoli przechylił się w stronę Taigi, a ten zrobił to samo. Obaj wypuścili ze świstem powietrze.
- Miałeś rację, Kagami-kun. Pachnie pomarańczami.
- Mówiłem...
Kuroko przysunął się jeszcze bliżej i spojrzał od dołu na Kagamiego. Było to naprawdę irytujące. Wzrost chłopaka nie był niesprzyjający jedynie w stosunku do koszykówki. Ale także w związku z jego życiem prywatnym był naprawdę niekorzystny. By go pocałować Taiga musiałby się sporo pochylić i do tego mocno wygimnastykować.
- Chcę cie pocałować - pierwszy odezwał się Kuroko. - Ale jestem za niski.
- Nie możesz mieć czegoś do czego nie dosięgasz - powiedział Kagami chichocząc.
- Czyje to słowa?
- Nie wiem. Gdzieś to słyszałem...
Przez chwilę znowu stali bez słowa. I już wydawało się że z pocałunku nici gdy Kuroko znów uratował sytuację. jego determinacja była wręcz godna podziwu.
- Schylisz się czy mam stawać na palcach? - spytał lekko zirytowany.
- Na wszelki wypadek stań na palcach - poradził mu Taiga. - Jesteś strasznie niski.
Tetsu przez chwilę wyglądał na obrażonego, ale wręcz natychmiast posłuchał rady Kagamiego i z pełnią gracji wspiął się na palce. W tej samej chwili Kagami znacznie się pochylił, a ich usta spotkały się szybciej niż to planowali. Czyżby Kuroko urósł? Nie, było to wręcz niemożliwe. Muimo to nie dali się wybić z rytmu. Kuroko starał się objąć szyję Kagamiego, ale szybko zdał sobie sprawę z tego, że jest po prostu za niski i objął go w pasie.
Wielkie dłonie czerwonowłosego błądziły po plecach Kuroko w poszukiwaniu końca jego niesamowicie długiej koszulki, ale w końcu sie poddały i zatopiły się w jego niebieskich włosach Były niezwykle delikatne i miękkie. Pomimo tak wielu ciekawych rzeczy dziejących się wokół nich to oboje skupiali się głównie na własnych ustach.
Najpierw pocałunek był delikatny niczym zwykłe cmoknięcie w policzek, ale z czasem wszystko się zmieniło. teraz usta Kagamiego smakowały desperacją, a Tetsu wciąż truskawkami. Wydawało się, że tak zwyczajny owoc nie może mieć w sobie nic wyjątkowego, a jednak w połączeniu z ustami Kuroko był niesamowity. Truskawka, której Kagami wcześniej nie lubił, teraz stała się afrodyzją.
Jedyne co potrafiłoby ich teraz rozdzielić to kaczka lądująca awaryjnie na ich głowach. Ale po pierwsze było to wręcz niemożliwe. A po drugie nie było żadnej gwarancji, ze mogłoby zadziałać. Szczerze mówiąc kaczka prawie by im nie przeszkadzała. W końcu to tylko kaczka mająca gniazdo na ich głowach. najgorsze co mogła zrobić to kupę. Ale nie było żadnej kaczki, a więc kupy także.
- Strasfnie tfu zimno - powiedział Kagami, ale jego słowa zostały zniekształcone z maski ochronnej na jego ustach, którą były usta Kuroko.
- Mafs rafcje - przytaknął Kuroko i nie odstępując siebie na krok wrócili do pomieszczenia zostawiając na balkonie płonącą świeczkę.
Już od progu zaczęli gubić ubrania. Pierwsza okazała sie bluzka Kagamiego która wylądowała Bóg wie gdzie. Biały materiał dotychczas zakrywał nadzwyczaj dobrze zbudowany brzuch i ramiona. Jednak teraz dotyk nagiego ciała Taigi lekko onieśmielał Kuroko, który zatrzymał się przy kanapie. Na pewno rozmyślał o tym samym co Kagami, ale żaden z nich pewnie nie spodziewał się, że to nastąpi tak szybko. Stanowczo za szybko... a może to i dobrze? W końcu od zawsze się kłócili, a teraz... Teraz zamierzali razem spędzić noc.
- Wolę cię w koszulce, Kagami-kun - przyznał w końcu Kuroko.
- Co? Co jest nie tak z moim ciałem?!
- Nic... Onieśmielasz mnie. Jesteś umięśniony... Bardzo umięśniony.
- Nie pierdol głupot, Tetsu - warknął Taiga. - zdejmuj koszulkę, albo zerwę ją z ciebie siłą.
- To mogłoby być nawet całkiem zabawne, ale nie skorzystam - powiedział Kuroko naprawdę powoli zabierając się do ściągania koszulki. Niczym wyjątkowo leniwy kot. Ale gdy już to zrobił Kagami stanął przed nim z rozchylonymi ustami i oczami wpatrzonymi w jego tors.
- Coś nie tak, Kagami-kun? - spytał nieśmiało Kuroko.
Tetsu był taki mały i kruchy, że teraz Taiga bał się go dotknąć, jednak pewna część jego ciała wołała Kagamiego. Namawiała do sprośnych rzeczy i pozbycia się całej garderoby.
- Podniecasz mnie - powiedział w końcu. - Chyba zwariowałem, ale chcę cie pocałować.
Kuroko z lekkim uśmiechem doskoczył do Kagamiego Ich usta ponownie się odnalazły. A dotyk swoich nagich, rozpalonych ciał, tym razem spodobał się im obojgu. Żaden z nich nie pamiętał drogi z salonu do sypialni, a jednak się w niej znaleźli.
Kagamiego obudziły delikatne causy Kuroko, które czuł na całej twarzy. Co prawda były przyjemne, ale Kagami miał łaskotki. Uśmiechnął się lekko i obrócił na drugi bok próbując zniechęcić Kuroko, a jednak mu się to nie udało bo po chwili znów poczuł rozkoszne całusy na twarzy.
- Och Kuroko, przestań...
Krzyknął i spadł z łóżka na widok ogromnego jęzora penetrującego każdy skrawek jego twarzy. Gdy już znalazł się na podłodze wysunął głowę znad kołdry i spojrzał na dwie pary niebieskich oczu wpatrujących sie w niego z wyrzutem i zarazem rozbawieniem. Kuroko leżał na boku trzymając Numer 2.
Kagamiego przeszły dreszcze. Numer 2 lizał go po twarzy, a on uznał to za rozkoszne... Ochyda.
- Poważnie myślę nad zakupem klatki i wielkiej kłódki - mruknął wstając.
Kolejny rozdział opowiadania Kuroko x Kagami
Muszę przyznać, że pojechałam po bandzie.
Dopiero 2 rozdział a oni już w łóżku.
No nic...