- Kagami-kun! – odezwał się
Kuroko. – Tak nie można.
Kagami się jedynie zaśmiał.
- Oczywiście, że można! To tylko
głupia gra – prychnął.
- Idź stąd – burknął Midorima
poprawiając okulary.
- Przestańcie – powiedział Kagami.
– To tylko gra! Nie ma znaczenia kto zginie, bo to tylko gra! A uśmiercając
Riko jedynie wyświadczyłem wam przysługę!
- Jeśli to tylko gra to po co w
nią grasz?
Kagami prychnął jakby odpowiedź
była oczywista.
- Żeby was zdenerwować –
odpowiedział rozbawiony. – Akashi śmiesznie rusza nosem gdy się zdenerwuje…
Akashi spojrzał na Kagamiego
całkowicie wkurzony, a jego nozdrza zaczęły komicznie się poruszać. Niczym
skrzydła motyla. Kagami zaśmiał się głośno i wskazał na czerwonowłosego.
- Właśnie o tym mówiłem –
stwierdził z szerokim uśmiechem. – Komiczne, prawda? – spytał rozglądając się
dookoła, nikt jednak mu nie odpowiedział i nikt nie zaczął się śmiać. Wszyscy
mieli wręcz śmiertelnie poważne miny. Bo kto by chciał zadzierać z Akashim. Z
naprawdę wkurzonym Akashim, Kagami mógł się jedynie modlić, że chłopak nie
wziął ze sobą dzisiaj nożyczek… Ale Akashi jedynie odetchnął głęboko i
uśmiechnął się.
- Jako mistrz gry – zaczął –
posiadam ten przywilej, że mogę kazać ci stąd wyjść – posłał mu szeroki
uśmiech. – Więc jak myślisz? Co teraz każę ci zrobić?
- Wyjść – powiedział Kagami, ale
nie wydawał się być ani trochę zawiedziony. Wstał i podszedł do drzwi. – Żegnam
wszystkich… - posłał im chytry uśmiech. – Słodkich koszmarów – posłał im
całuska i otworzył drzwi.
- Czekaj! – zatrzymał go Kise. –
Oddaj mi mój nóż…
- Niech pomyślę… - stwierdził
przytykając palec do ust i udawał, że się zastanawia. – Jak go chcesz to sobie
weź – powiedział z łobuzerskim uśmiechem. – Żegnam – i wyszedł trzaskając za
sobą drzwiami.
Nikt się nie cieszył. Miny
wszystkich w pomieszczeniu były niepewne. Akashi przyglądał się Kise, który
wyglądał jakby zaraz miał się rozpłakać. W końcu stracił nóż, którego zdobycie
zabrało mu większą połowę życia! To nie żarty! O dziwo to Aomine przerwał
niezręczną ciszę.
- Kise, odzyskamy twój nóż –
powiedział kładąc rękę na jego ramieniu i zerknął po twarzach wszystkich
graczy, nikt nie wyglądał na ucieszonego jego słowami i Najwyraźniej nikt nie
zamierzał pomóc mu w kontynuowaniu jego przemowy… - Musimy znaleźć pegaza –
wypalił zadziwiając wszystkich zarazem swoją pomysłowością jak i bezmyślnością…
no i oczywiście tym, że rozumowuje jak sześcioletnia dziewczynka kochająca
księżniczki, buciki i koniki. – Gdzie możemy znaleźć pegaza? Akashi? – zerknął
chłopaka.
- Nie, nie, nie, nie i nie –
powiedział unosząc bezradnie ręce. – Jestem mistrzem gry i jestem bezstronny,
pamiętasz?
- Niestety tak – burknął. – Dzięki
tobie musimy teraz szukać pegaza…
Ale po cholerę ci pegaz, Aominecchi?!
- Wybacz – powiedział Akashi
niezbyt szczerze i schylił lekko głowę. – Jestem obiektywny…
- Wielka szkoda, że w łóżku jesteś
subiektywny – warknął rozsiadając się wygodnie na krześle.
Zarówno Akashi jak i Kise
zaniemówili. Ryota otworzył szeroko usta, wyglądał teraz jak ryba wyciągnięta z
wody, niezdarnie je otwierając i zamykając. Patrzył to na Akashiego to na
Aomine z niedowierzaniem i złością, której najwyraźniej nie zamierzał ukrywać…
Chociaż może tak będzie zabawniej.
- Aominecchi!!! – wrzasnął w
końcu, a ciemnowłosy był pewien, że ten jakże kobiecy krzyk będzie prześladował
go do końca życia… - Czy w tym pomieszczeniu jest choć jedna osoba z którą nie
spałeś?! Ale szczerze…
Szczerze, Kise albo zgłupiał pod
wpływem złości, albo nie wypił rano ziółek jeśli sądził, że Aomine będzie z nim
szczery… Chłopak zaczął się bezradnie rozglądać po pomieszczeniu, błądząc spojrzeniem od twarzy do twarzy. Ostatecznie
tylko zachichotał.
- Aominecchi! – popędził go Kise.
- Ja… - zaczął powoli. – Momoi! –
wykrzyknął nagle. – Nigdy nie spałem z Momoi!
Różowowłosa spojrzała na niego
groźnie.
- Spałeś – uświadomiła mu.
- Co?! – jęknął. – Spałem…?
- Spałeś. Ale byłeś tak pijany, że
prawdopodobnie nawet nie wiedziałeś, że to ja – mruknęła. – Nawet chyba nie
wiedziałeś, że jestem kobietą…
- Co?! – jęknął znowu Aomine. –
Musiałem wiedzieć, że jesteś kobietą… Musiałem wiedzieć z której strony
wsadzać… - szepnął wyraźnie zdruzgotany.
- Nie – powtórzyła ostro. –
Spytałeś mnie gdzie mam penisa.
- A więc to ty byłaś tym
kastratem… - westchnął układając sobie wszystko w głowie.
Chyba wszyscy już zapomnieli o
pegazie, którego chciał znaleźć Aomine, teraz głównym tematem była Momoi i jej
zadziwiający (według Aomine) brak penisa. Aomine podobnie jak Momoi był cały
czerwony na twarzy. A śmiech kolegów z drużyny najwyraźniej nie dodawał mu
otuchy. Miał ochotę zapaść się pod ziemię, ale niestety było to niemożliwe.
- Czyli spałeś ze wszystkimi –
powtórzył Kise jakby był w transie. – Nawet z Murasakibarą… - powiedział z
odrazą patrząc jak chłopak zajada się chipsami.
- Tak… – potwierdził Aomine. – Ale
ty jesteś najlepszy… – dodał jakby to miało coś pomóc.
- Zamknij się – mruknął blondyn. –
Mówisz tak, żebym nie był na ciebie zły.
- Nie! Naprawdę – jęknął i
spojrzał na Akashiego. – Akashi jest gościem za dużo języka, cały czas
krytykował to co robię i mnie poprawiał, a sam tylko leżał – spojrzał groźnie
na chłopaka. – Murasakibara miał zawsze lepkie ręce… - wzdrygnął się gdy
przypomniała mu się chwila gdy olbrzym przykleił się do jego penisa… I niestety
nie użył do tego Super Glu… - Midorima zawsze miał w łóżku szczęśliwy
przedmiot! Czułem się jak w trójkąciku i jedna osoba zawsze była odrzucana na
bok… Wolę nie mówić o tym która…
- To był Aomine – uświadomił
wszystkim Midorima ze złowieszczym uśmiechem.
- Dziękuję ci Midorima za
dopełnienie mojej opowieści – powiedział z uśmiechem, ale w głębi trząsł się z
wściekłości. – Kuroko… Boże to było najgorsze. Sypiając z nim czułem się jakbym
każdego dnia się masturbował a nie uprawiał seks. Co prawda ta masturbacja była
świetna, ale nie byłem pewien czy Kuroko w ogóle w tym uczestniczył… Kagami był
za silny. Wiedział, że lubię dominować, ale zawsze odbierał mi tą przyjemność!
Podrób jeden… - warknął. – A Momoi… cóż niewiele pamiętam, ale nie ma penisa.
To ją wyklucza na wstępie. – Przeniósł wzrok na Kise. – Więc widzisz. Jesteś
najlepszy, kochanie.
Kise siedział z szeroko otwartymi
ustami. Zaniemówił. I jeszcze nie wiedział czy powodem tego było to, że jest
najlepszym kochankiem Aomine czy to, że Aomine spał już z niemal każdym na tej planecie.
- Daj spokój – powiedział Kuroko
patrząc uważnie na Aomine. – I, że to niby Kise ma być tym najlepszym? Blondyn,
a do tego model? Musi być coś co cię w nim denerwuje.
- Właśnie – poparł
niebieskowłosego Kise choć bardzo chciał by chłopak się zamknął i pozwolił
nacieszyć się mu tym, że jest numerem jeden. Rzadko się to zdarzało…
Aomine zerknął na Kuroko, a potem
na Kise i przygryzł delikatnie wargę.
- No dobrze - powiedział cicho. –
Denerwuje mnie ta jego pedalska szminka, której ciągle używa…
- To nie pedalska szminka! –
oburzył się Ryota. – To bardzo męski błyszczyk!
- No to denerwuje mnie ten twój
bardzo męski błyszczyk!
Kise posłał mu zabójcze spojrzenie
i odwrócił się obrażony. Atmosfera z całą pewnością się popsuła.
- Proponowałbym, żebyśmy powrócili
do gry… - powiedział cicho Murasakibara, a jego słowa należały do
najmądrzejszych jakie kiedykolwiek wypowiedział.
Akashi odchrząknął i poprawił się
na krześle.
- Miecz został wam odebrany, zostaliście z niczym, a nagi
sześćdziesięcioletni mężczyzna o imieniu Kagami zapewne chce was teraz zabić
za… Za całokształt – wyszczerzył
zęby w szerokim uśmiechem.
- Akashi! – krzyknął, tak
krzyknął, Kuroko patrząc z wyrzutem na chłopaka, jednak niewiele to pomogło, bo
czerwonowłosy nie przestał się uśmiechać.
- Midorima, co robisz? – spytał patrząc na zielowłosego.
- Zna ktoś jakąś elfie tawernę? –
spytał rozglądając się po pomieszczeniu. Zawsze był jednym z mądrzejszych z ich
paczki. – Elfy na pewno mają pegaza…
Ręka Momoi natychmiast wystrzeliła
w górę – kto by się spodziewał.
- Ja znam – powiedziała
zadowolona.
- Tak więc wybraliście się do elfiej tawerny. Przeszliście góry, lasy,
rzeki, poznaliście się dużo głębiej… - wyszczerzył zęby w szerokim
uśmiechu. – W końcu doszliście do elfiej
tawerny… Gdzie przygarbione gnomy roznoszą piwo, w powietrzu unosi się zapach
cygar, a jeden z gnomów łypie na was wściekle i mówi w języku gnomów… Co
robicie?
- Czy ktoś z was zna język gnomów?
– spytał Aomine.
- Ja. – Powiedział cicho Kuroko i
spojrzał na Akashiego, który się zgarbił i naprawdę teraz przypomniał małego
wstrętnego gnoma… Nie, on zawsze przypomniał małego wstrętnego gnoma, ale teraz
przeszedł sam siebie. – Możesz nam pomóc? – spytał patrząc uważnie na
czerwonowłosego.
- W czym, kochaniutki? – spytał skrzeczącym
głosem.
- Szukamy pegaza, żeby móc
odnaleźć nagiego sześćdziesięciolatka o imieniu Kagami, zabrał Wujkowi Timonowi
– po raz pierwszy użył imienia ich wymyślonych postaci – miecz, którego
zdobycie zajęło mu dziesięć lat. Mógłbyś nam pomóc?
Akashi zatarł dłonie wyraźnie
podekscytowany.
- Oczywiście. Jednak nie za darmo…
- obrzucił Kuroko spojrzeniem pełnym pożądania.
- Nie mamy pieniędzy – uświadomił mu
nieśmiało chłopak spuszczając wzrok.
- Wiem – odparł tajemniczo. –
Możesz zapłacić w naturze…
Zanim ktokolwiek zdążył
odpowiedzieć Akashi wstał i pociągnął Kuroko za sobą, potem oboje wyszli z
pomieszczenia.
- Ta gra przestaje przypominać grę…
- szepnął Murasakibara wciąż się obżerając.
Po ponad dziesięciu minutach
Akashi i Kuroko wrócili i bez słowa zajęli swoje miejsca.
- Kunegunda udał się wraz z gnomem na zaplecze… Zza drzwi było słychać
dziwne odgłosy… Oboje wrócili po kilku minutach. Kunegunda miał potargane włosy
i wypieki na policzkach… Gnom uśmiechał się szeroko i zacierał ręce z
zadowolenia.
- Wiem gdzie znaleźć pegaza –
powiedział Kuroko lekko speszony.
- Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy…
- zaskrzeczał Akashi. – A teraz idźcie zanim zmienię zdanie i was wszystkich
pozabijam!
- Wychodzicie z elfie tawerny i
udajecie się w miejsce, które gnom wskazał Kunegundzie… Wszyscy jesteście
podekscytowani i zazdrośni, że to nie wy znaliście język gnomów… -wyszczerzył
zęby w uśmiechu.
…TO
BE CONTINUED
Uaaa, Aomine widzę lubi na ostro xD Moja wyobraźnia oczywiście działa i widzę Akashiego, leżącego sobie wygodnie i pouczającego Ahomine xD Podziwiam, że mogli od tak sobie o tym gadać, mnie by korciło wbić Dai-chanowi nożyczki w głowę xD AkaKuro, lubię to ;D Ahh, język gnomów.. Przydatny skill widzę ;D Ciekawa jestem, co dalej będzie z grą, i kto będzie pegazem xD Pisaaj, a ja będę czekać ;> Weeny, wszystkiego i buziaczki <3
OdpowiedzUsuń~Yazu
Czasem naprawdę nie potrafię wyobrazić sobie Kisiaków tak, jak ich przedstawiasz, Kagamiego zresztą też ;_; xD Kagami zdecydowanie bardziej przypomina mi połączenie Aomine i Haizakiego xD
OdpowiedzUsuńAomine wszystkich pozaliczał?! A Kisi to nie przeszkadza?! ;_; Boże Kuroko mój ;_; Czo się dzieje w tym opowiadaniu xDD
Ale dało się uśmiechnąć, nie powiem xD
Myślałaś może nad pisaniem swojego własnego opowiadania? A może jakieś piszesz? Jestem ciekawa, jak by wyglądało opowiadanie z Twoimi własnymi bohaterami, wykreowanymi właśnie przez Ciebie. Bo, generalnie, kreujesz tutaj swoich Kiseki i Kagamiego, a fajnie by było poczytać Twoje własne :>