czwartek, 18 września 2014

Dangers&Dragons cz.2





   - Kagami-kun! – odezwał się Kuroko. – Tak nie można.
   Kagami się jedynie zaśmiał.
   - Oczywiście, że można! To tylko głupia gra – prychnął.
   - Idź stąd – burknął Midorima poprawiając okulary.
   - Przestańcie – powiedział Kagami. – To tylko gra! Nie ma znaczenia kto zginie, bo to tylko gra! A uśmiercając Riko jedynie wyświadczyłem wam przysługę!
   - Jeśli to tylko gra to po co w nią grasz?
   Kagami prychnął jakby odpowiedź była oczywista.
   - Żeby was zdenerwować – odpowiedział rozbawiony. – Akashi śmiesznie rusza nosem gdy się zdenerwuje…
   Akashi spojrzał na Kagamiego całkowicie wkurzony, a jego nozdrza zaczęły komicznie się poruszać. Niczym skrzydła motyla. Kagami zaśmiał się głośno i wskazał na czerwonowłosego.
   - Właśnie o tym mówiłem – stwierdził z szerokim uśmiechem. – Komiczne, prawda? – spytał rozglądając się dookoła, nikt jednak mu nie odpowiedział i nikt nie zaczął się śmiać. Wszyscy mieli wręcz śmiertelnie poważne miny. Bo kto by chciał zadzierać z Akashim. Z naprawdę wkurzonym Akashim, Kagami mógł się jedynie modlić, że chłopak nie wziął ze sobą dzisiaj nożyczek… Ale Akashi jedynie odetchnął głęboko i uśmiechnął się.
   - Jako mistrz gry – zaczął – posiadam ten przywilej, że mogę kazać ci stąd wyjść – posłał mu szeroki uśmiech. – Więc jak myślisz? Co teraz każę ci zrobić?
   - Wyjść – powiedział Kagami, ale nie wydawał się być ani trochę zawiedziony. Wstał i podszedł do drzwi. – Żegnam wszystkich… - posłał im chytry uśmiech. – Słodkich koszmarów – posłał im całuska i otworzył drzwi.
   - Czekaj! – zatrzymał go Kise. – Oddaj mi mój nóż…
   - Niech pomyślę… - stwierdził przytykając palec do ust i udawał, że się zastanawia. – Jak go chcesz to sobie weź – powiedział z łobuzerskim uśmiechem. – Żegnam – i wyszedł trzaskając za sobą drzwiami.
   Nikt się nie cieszył. Miny wszystkich w pomieszczeniu były niepewne. Akashi przyglądał się Kise, który wyglądał jakby zaraz miał się rozpłakać. W końcu stracił nóż, którego zdobycie zabrało mu większą połowę życia! To nie żarty! O dziwo to Aomine przerwał niezręczną ciszę.
   - Kise, odzyskamy twój nóż – powiedział kładąc rękę na jego ramieniu i zerknął po twarzach wszystkich graczy, nikt nie wyglądał na ucieszonego jego słowami i Najwyraźniej nikt nie zamierzał pomóc mu w kontynuowaniu jego przemowy… - Musimy znaleźć pegaza – wypalił zadziwiając wszystkich zarazem swoją pomysłowością jak i bezmyślnością… no i oczywiście tym, że rozumowuje jak sześcioletnia dziewczynka kochająca księżniczki, buciki i koniki. – Gdzie możemy znaleźć pegaza? Akashi? – zerknął chłopaka.
   - Nie, nie, nie, nie i nie – powiedział unosząc bezradnie ręce. – Jestem mistrzem gry i jestem bezstronny, pamiętasz?
   - Niestety tak – burknął. – Dzięki tobie musimy teraz szukać pegaza…
   Ale po cholerę ci pegaz, Aominecchi?!
   - Wybacz – powiedział Akashi niezbyt szczerze i schylił lekko głowę. – Jestem obiektywny…
   - Wielka szkoda, że w łóżku jesteś subiektywny – warknął rozsiadając się wygodnie na krześle.
   Zarówno Akashi jak i Kise zaniemówili. Ryota otworzył szeroko usta, wyglądał teraz jak ryba wyciągnięta z wody, niezdarnie je otwierając i zamykając. Patrzył to na Akashiego to na Aomine z niedowierzaniem i złością, której najwyraźniej nie zamierzał ukrywać… Chociaż może tak będzie zabawniej.
   - Aominecchi!!! – wrzasnął w końcu, a ciemnowłosy był pewien, że ten jakże kobiecy krzyk będzie prześladował go do końca życia… - Czy w tym pomieszczeniu jest choć jedna osoba z którą nie spałeś?! Ale szczerze…
   Szczerze, Kise albo zgłupiał pod wpływem złości, albo nie wypił rano ziółek jeśli sądził, że Aomine będzie z nim szczery… Chłopak zaczął się bezradnie rozglądać po pomieszczeniu, błądząc  spojrzeniem od twarzy do twarzy. Ostatecznie tylko zachichotał.
   - Aominecchi! – popędził go Kise.
   - Ja… - zaczął powoli. – Momoi! – wykrzyknął nagle. – Nigdy nie spałem z Momoi!
   Różowowłosa spojrzała na niego groźnie.
   - Spałeś – uświadomiła mu.
   - Co?! – jęknął. – Spałem…?
   - Spałeś. Ale byłeś tak pijany, że prawdopodobnie nawet nie wiedziałeś, że to ja – mruknęła. – Nawet chyba nie wiedziałeś, że jestem kobietą…
   - Co?! – jęknął znowu Aomine. – Musiałem wiedzieć, że jesteś kobietą… Musiałem wiedzieć z której strony wsadzać… - szepnął wyraźnie zdruzgotany.
   - Nie – powtórzyła ostro. – Spytałeś mnie gdzie mam penisa.
   - A więc to ty byłaś tym kastratem… - westchnął układając sobie wszystko w głowie.
   Chyba wszyscy już zapomnieli o pegazie, którego chciał znaleźć Aomine, teraz głównym tematem była Momoi i jej zadziwiający (według Aomine) brak penisa. Aomine podobnie jak Momoi był cały czerwony na twarzy. A śmiech kolegów z drużyny najwyraźniej nie dodawał mu otuchy. Miał ochotę zapaść się pod ziemię, ale niestety było to niemożliwe.
   - Czyli spałeś ze wszystkimi – powtórzył Kise jakby był w transie. – Nawet z Murasakibarą… - powiedział z odrazą patrząc jak chłopak zajada się chipsami.
   - Tak… – potwierdził Aomine. – Ale ty jesteś najlepszy… – dodał jakby to miało coś pomóc. 
   - Zamknij się – mruknął blondyn. – Mówisz tak, żebym nie był na ciebie zły.
   - Nie! Naprawdę – jęknął i spojrzał na Akashiego. – Akashi jest gościem za dużo języka, cały czas krytykował to co robię i mnie poprawiał, a sam tylko leżał – spojrzał groźnie na chłopaka. – Murasakibara miał zawsze lepkie ręce… - wzdrygnął się gdy przypomniała mu się chwila gdy olbrzym przykleił się do jego penisa… I niestety nie użył do tego Super Glu… - Midorima zawsze miał w łóżku szczęśliwy przedmiot! Czułem się jak w trójkąciku i jedna osoba zawsze była odrzucana na bok… Wolę nie mówić o tym która…
   - To był Aomine – uświadomił wszystkim Midorima ze złowieszczym uśmiechem.
   - Dziękuję ci Midorima za dopełnienie mojej opowieści – powiedział z uśmiechem, ale w głębi trząsł się z wściekłości. – Kuroko… Boże to było najgorsze. Sypiając z nim czułem się jakbym każdego dnia się masturbował a nie uprawiał seks. Co prawda ta masturbacja była świetna, ale nie byłem pewien czy Kuroko w ogóle w tym uczestniczył… Kagami był za silny. Wiedział, że lubię dominować, ale zawsze odbierał mi tą przyjemność! Podrób jeden… - warknął. – A Momoi… cóż niewiele pamiętam, ale nie ma penisa. To ją wyklucza na wstępie. – Przeniósł wzrok na Kise. – Więc widzisz. Jesteś najlepszy, kochanie.
Kise siedział z szeroko otwartymi ustami. Zaniemówił. I jeszcze nie wiedział czy powodem tego było to, że jest najlepszym kochankiem Aomine czy to, że Aomine spał już z niemal każdym na tej planecie.
   - Daj spokój – powiedział Kuroko patrząc uważnie na Aomine. – I, że to niby Kise ma być tym najlepszym? Blondyn, a do tego model? Musi być coś co cię w nim denerwuje.
   - Właśnie – poparł niebieskowłosego Kise choć bardzo chciał by chłopak się zamknął i pozwolił nacieszyć się mu tym, że jest numerem jeden. Rzadko się to zdarzało…
   Aomine zerknął na Kuroko, a potem na Kise i przygryzł delikatnie wargę.
   - No dobrze - powiedział cicho. – Denerwuje mnie ta jego pedalska szminka, której ciągle używa…
   - To nie pedalska szminka! – oburzył się Ryota. – To bardzo męski błyszczyk!
   - No to denerwuje mnie ten twój bardzo męski błyszczyk!
   Kise posłał mu zabójcze spojrzenie i odwrócił się obrażony. Atmosfera z całą pewnością się popsuła.
   - Proponowałbym, żebyśmy powrócili do gry… - powiedział cicho Murasakibara, a jego słowa należały do najmądrzejszych jakie kiedykolwiek wypowiedział.
   Akashi odchrząknął i poprawił się na krześle.
   - Miecz został wam odebrany, zostaliście z niczym, a nagi sześćdziesięcioletni mężczyzna o imieniu Kagami zapewne chce was teraz zabić za… Za całokształt – wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechem.
   - Akashi! – krzyknął, tak krzyknął, Kuroko patrząc z wyrzutem na chłopaka, jednak niewiele to pomogło, bo czerwonowłosy nie przestał się uśmiechać.
   - Midorima, co robisz? – spytał patrząc na zielowłosego.
   - Zna ktoś jakąś elfie tawernę? – spytał rozglądając się po pomieszczeniu. Zawsze był jednym z mądrzejszych z ich paczki. – Elfy na pewno mają pegaza…
   Ręka Momoi natychmiast wystrzeliła w górę – kto by się spodziewał.
   - Ja znam – powiedziała zadowolona.
   - Tak więc wybraliście się do elfiej tawerny. Przeszliście góry, lasy, rzeki, poznaliście się dużo głębiej… - wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu. – W końcu doszliście do elfiej tawerny… Gdzie przygarbione gnomy roznoszą piwo, w powietrzu unosi się zapach cygar, a jeden z gnomów łypie na was wściekle i mówi w języku gnomów… Co robicie?
   - Czy ktoś z was zna język gnomów? – spytał Aomine.
   - Ja. – Powiedział cicho Kuroko i spojrzał na Akashiego, który się zgarbił i naprawdę teraz przypomniał małego wstrętnego gnoma… Nie, on zawsze przypomniał małego wstrętnego gnoma, ale teraz przeszedł sam siebie. – Możesz nam pomóc? – spytał patrząc uważnie na czerwonowłosego.
   - W czym, kochaniutki? – spytał skrzeczącym głosem.
   - Szukamy pegaza, żeby móc odnaleźć nagiego sześćdziesięciolatka o imieniu Kagami, zabrał Wujkowi Timonowi – po raz pierwszy użył imienia ich wymyślonych postaci – miecz, którego zdobycie zajęło mu dziesięć lat. Mógłbyś nam pomóc?
   Akashi zatarł dłonie wyraźnie podekscytowany.
   - Oczywiście. Jednak nie za darmo… - obrzucił Kuroko spojrzeniem pełnym pożądania.
   - Nie mamy pieniędzy – uświadomił mu nieśmiało chłopak spuszczając wzrok.
   - Wiem – odparł tajemniczo. – Możesz zapłacić w naturze…
   Zanim ktokolwiek zdążył odpowiedzieć Akashi wstał i pociągnął Kuroko za sobą, potem oboje wyszli z pomieszczenia.
   - Ta gra przestaje przypominać grę… - szepnął Murasakibara wciąż się obżerając.
   Po ponad dziesięciu minutach Akashi i Kuroko wrócili i bez słowa zajęli swoje miejsca.
   - Kunegunda udał się wraz z gnomem na zaplecze… Zza drzwi było słychać dziwne odgłosy… Oboje wrócili po kilku minutach. Kunegunda miał potargane włosy i wypieki na policzkach… Gnom uśmiechał się szeroko i zacierał ręce z zadowolenia.
   - Wiem gdzie znaleźć pegaza – powiedział Kuroko lekko speszony.
   - Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy… - zaskrzeczał Akashi. – A teraz idźcie zanim zmienię zdanie i was wszystkich pozabijam!
   - Wychodzicie z elfie tawerny i udajecie się w miejsce, które gnom wskazał Kunegundzie… Wszyscy jesteście podekscytowani i zazdrośni, że to nie wy znaliście język gnomów… -wyszczerzył zęby w uśmiechu.

…TO BE CONTINUED

2 komentarze:

  1. Uaaa, Aomine widzę lubi na ostro xD Moja wyobraźnia oczywiście działa i widzę Akashiego, leżącego sobie wygodnie i pouczającego Ahomine xD Podziwiam, że mogli od tak sobie o tym gadać, mnie by korciło wbić Dai-chanowi nożyczki w głowę xD AkaKuro, lubię to ;D Ahh, język gnomów.. Przydatny skill widzę ;D Ciekawa jestem, co dalej będzie z grą, i kto będzie pegazem xD Pisaaj, a ja będę czekać ;> Weeny, wszystkiego i buziaczki <3

    ~Yazu

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasem naprawdę nie potrafię wyobrazić sobie Kisiaków tak, jak ich przedstawiasz, Kagamiego zresztą też ;_; xD Kagami zdecydowanie bardziej przypomina mi połączenie Aomine i Haizakiego xD
    Aomine wszystkich pozaliczał?! A Kisi to nie przeszkadza?! ;_; Boże Kuroko mój ;_; Czo się dzieje w tym opowiadaniu xDD
    Ale dało się uśmiechnąć, nie powiem xD
    Myślałaś może nad pisaniem swojego własnego opowiadania? A może jakieś piszesz? Jestem ciekawa, jak by wyglądało opowiadanie z Twoimi własnymi bohaterami, wykreowanymi właśnie przez Ciebie. Bo, generalnie, kreujesz tutaj swoich Kiseki i Kagamiego, a fajnie by było poczytać Twoje własne :>

    OdpowiedzUsuń

Chciało ci się to czytać??
Nieodwracalnie zmarnowałeś cenne minuty swojego życia!
Ale skoro już jesteś - skomentuj!
Niech się autor cieszy